.

MENU - eiwie.pl.tl

 
  O MOIM PISANIU...oraz wiadmości troską pisane
  PARABOLE
  LIRYCZNIE
  Z PRZYMRUŻENIEM OKA
  CYTATY
  POLACY I NIE TYLKO
  KOCHANIE
  PODOBNIE WIDZIANE...
  POLECANA LEKTURA

M o j e ULUBIONE i POLECANE STRONY: TADEUSZ ISAKOWICZ; TV, Radio; ARCANA : iwona; FOTOJERZY;RYBIŃSKI, WILDSTEIN,; JOANNA ;NIEZALEŻNA ;ZAYAZD-L.Makowiecki ; Salon24 ;J.PIETRZAK ; wPolityce ;Wojciech WENCEL ;FRONDA ;A.Ścios ;Cichocki, Gawin, Karłowicz;TV TRWAM;

LIRYKI
  O SPRAWACH OSTATECZNYCH, KOCHAJĄC, MOJE KRAJOBRAZY itp. 
 

       
Sztuka                              
          gdy                                    
       duch
       słabnie
       pojawia się
       forma.
 -autor  Charles Bukowski  
     Powyższą myśl H.Ch.Bukowskiego dedykuję zawodowym twórcom

  
"Panie, jam jest Dawid syn Izai,  
    Piastowy jestem syn.
    Ty mi na sercu znak wypalisz
    zasłucham się w Twój rym.
" autor: Karol Wojtyła



             UTWORY    WŁASNE

 

                           

 

 

                        -Wrażliwość - 
Pewien pan w restauracji, w przerwie (między zupą, a drugim daniem)
powiedział, że nie zna się na poezji

Uczynił to wyznanie zwyczajnie, bez oznak emocji,

podobnie mógł stwierdzić, że nie zna się na „czymśtam”.  
Zastanawiające, ale do tej pory nie przypuszczałam
że na poezji można się znać lub przeciwnie…
i jakie są (lub być mogą) tego konsekwencje?
Czy na poezji należy się znać jak na hydraulice,
elektryce bądź tym podobnym  fachu?
Więc poruszona problemem czy znam się na poezji,

czy znać się należy, czy powinnam… (i co to w istocie oznacza?)
-prawdopodobnie zrobiłam "niemądrą" minę.
...Nic nie odpowiedziałam owemu panu,
 jedynie, zaskakująco dla siebie samej,

 mruknęłam bezsensowne: ”acha”- kończące jakby rozmowę o poezji…

 (Zresztą nie wybaczyłabym sobie, gdyby przez moje poetyczne deliberacje

 ów , skądinąd uprzejmy pan, mógłby dostać niestrawności)

 Odbiłam to sobie przy sztuce mięsa z buraczkami (którymi pan się zajadał i wtedy
  pomyślałam, że mój towarzysz w istocie jest znawcą prozy życia-
  oczywiście ( jedynie dla mnie) debata toczyła się nadal…

  …Bo, proszę pana, żeby się znać (na tym czy owym), być tzw. specjalistą,

  trzeba zaprząc do pracy rozum i…  to wystarczy.
Jednakże do takiej poezji (jak podejrzewam) sam umysł, to za mało.
Trzeba pewnych emocji, gorączki i pasji…,
dozę wyrafinowania, czasem humoru,
słyszeć co niesłyszalne, widzieć co ukryte,
wydobyć z wnętrza i opowiedzieć porywająco (może lirycznie),
i utrwalić najcenniejsze z melodii duszy…
Pan rozumie, że nie mówię o poznawaniu?
 Przywodzę jedynie pamięć o najbardziej człowieczej z ludzkich cech,
 o – wrażliwości
                                                                                                                                            PRZEPRASZAM, ALE JUŻ NIE MAM SIŁY WNOSIĆ CIĄGŁYCH POPRAWEK , EDYTOR STRONY  ZNOWU ROBI MI NIEMIŁE DOWCIPY. NIE MAM CZASU I CHĘCI NA CIĄGŁE POPRAWIANIE STRONY!!!     

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

            Przyszłam do Ciebie…      
             
  przyszłam do Ciebie a mój cień padł do Twoich stóp
  ponurym kształtem zgryzoty
  nic nie przyniosłam poza tym co we mnie
  -noszę zawsze w sobie 
  moje- niezbędne 
  poezję własną
  i cudzą przygarniętą…
  jeszcze ten ciężar na sercu
  co nie zabija- a skutecznie gnębi 
             -Ty- Który potrafisz zważyć masę cienia
             obliczyć wagę leżących na sercu kamieni
             oszacować wielkość nieskończonych smutków
             -przyszłam do Ciebie- oto moje brzemię
             oceń czy pora na odsiecz        
             -przyszłam do Ciebie- z tym co we mnie… 
                                           +++

           

           
           Nieśmiertelna 
           /Epitafium/

…a kiedy wezwana przed Tobą stanę

w niebytu ostatecznej chwili

wstydliwie świadoma popełniania

odarta z człowieczeństwa pozorów

bez zbędnego balastu ciała

niematerialna- bezosobowa

ufnością skruchy ośmielana

obnażona do nagiej prawdy

teraz najbardziej bogobojna

przejrzysta dla Twego wzroku

w samej istocie jestestwa

duszą Ci będę na wskroś znaną

z Twojej przyczyny- nieśmiertelną
                        *


W dniu urodzin- mojej Mamusi, 29.09.2009r.
   

 

       -Refleksja na koniec lata-

… rozpędzoną gdzieś
w środku powszedniego dnia z natłokiem spraw

poraził nagle oślepiający blask

to słońce z uporem domagało się mojej uwagi

dziecinnie jak przy zabawie w berka

promienie dopadały mnie z rozmaitych stron

igrały na policzkach zaglądając prosto w oczy

po chwili już cała opromieniona
ogarnięta błogostanem ciepła- przestałam się spieszyć...

obok mnie balansowało pasemko woalu babiego lata

zaskoczona jak zwykle za szybkim przemijaniem
przystanęłam pośrodku miejskiego skweru
w pobliżu na ławce siedział nieruchomo człowiek
samotny w łachmanach
z twarzą skierowaną ku słońcu

jakby chłonął do wnętrza wychudłego ciała
resztki letniego ciepła- iluzoryczne zapasy tułaczy-
na jeszcze jedną jesień
na jeszcze jedną zimę...


                    #

         Nagle wiosną...

  Nagle wiosną wyczekujesz
  dawnych wrażeń i zachwytów

  wciąż przyspiesza twoje serce
  na wspomnienie jej portretu

  raptem stajesz porażony
  podobizną jakiejś twarzy

  jej głos - w tobie ocalony-
  łowisz w głuszy- szepcie- gwarze...

 

                        +
      
Mężczyzna którego kocham...
 
  Mężczyzna
 
  którego kocham
 
  lubi zielony


  kolor moich oczu

  i moje wiersze

  rozkoszuje się smakiem czereśni

  upaja zapachem siana
 
  wygrzewa jak kot na słońcu

  latem wędruje po rozpalonej ziemi 
  
  gromadzi w sobie bogactwo pejzaży

  co zniewalają do powrotów

  na górskie zbocza i polne drogi...

 
  Kobieta
 
  którą kocha
 
  lubi truskawki

  i majowe wonności 
 
  każdej zimy tęskni za wiosną
 
  i jej wszechobecnym zmartwychwstaniem
 
  a potem niecierpliwie biegnie

  na powitanie lata i chce je zatrzymać

  więc dla niego więzi czereśnie w słoikach
 
  zasusza bukiety kwiatów

  uśmiecha się do małych dzieci i starych ludzi

  niekiedy próbuje okiełznać wyobraźnię słowami...
 

          Wypróbuj mnie …

                   czyli modlitwa o zmierzchu

  
       - Czy nie zbyt jednostajnie

       i monotematycznie

       poddawałeś mnie próbom

       wodząc karkołomnymi drogami

       nieraz stawiałeś pod ścianą

       piętrzyłeś trudne zadania

       przydzielałeś niechciane role

       przyzwalałeś na mroczne smutki

       boleści duszy i niemoce ciała…

              - Wypróbuj mnie w radościach

              z rozpromienionym wnętrzem

              w szlachetności i miłosierdziu

 

                       ^^^   
    
     Malarce- Joasi Kowalskiej


  
I.  Mini opowiadanko:  
      
o wrażliwości widzenia

 


    Nie dostrzegł kloszarda przechodzeń bogaty


    Głodnemu- staruszka oddała śniadanie


    Gdzie inni widzieli tylko zwiędłe kwiaty


    Joanna stworzyła dzieło- Przemijanie-  

                    ^^^

   
   

    II. Mini opowiadanko:
        o troskliwym synku

   Długo  samotna matka na syna czekała
  
   Litościwy Pan Bóg nie był tak cierpliwy
  
   Zabrał matkę sprzed okna -gdzie by dotąd stała-
  
   Teraz grób odwiedza- syn wielce troskliwy

   

               

               Myśli

     doświadczonego człowieka.


Ufności dziecka trzeba,
by z czystością widzenia trafnie oddzielić,
prawdę od fałszu, dobro od zła.

Stroniąc od kłamców i gorszycieli

ujawniać oszustów nikczemne czyny.

Wtedy nie marnuj czasu na banał.

Nie bądź pazerny, unikaj rutyny,

rozważnie posługuj się wiedzą.
Filantropem bądź dla przegranych,

lekarstwem duszom zbolałych.  
I nie oczekuj nagrody za życia,

bo ludzie, za dobroć, nie znają ceny,
poczciwi nadadzą ci tytuł: "Szlachetny",
z gwarancją ważności w niebieskie domeny.

                              XXX

  Uśmiecham się do Ciebie Panie... 

 

     Wszechmocny lubi rymy,

     i rzeczy archaiczne,

     więc chwalę to przywiązanie,

     w mowie wiązanej, mój Panie.

    
   Z podniebnych górskich szczytów    
    ujrzałam dzieło Stwórcy.
    Za tamto oczarowanie

    hosanna, Tobie Panie!

     

    Poznałam los rodzicielki,

    wiem wszystko o trwogach matek.

    Za wielkie me zatroskanie

    dziękuję mądrości Twej Panie.

 

    Nie oszczędziłeś mi Boże

    goryczy, łez, cierpienia…

    Za cenne doświadczanie,

    kłaniam się Tobie Panie.

   
    By równowagę zachować,

    pomoc dostałam nie jedną…

    Za żart, radość i pocieszanie

    uśmiecham się do Ciebie Panie…
                     #

   

            Do poety…

     Och- proszę szanownego pana…

     W pana poezji jest tyle poezji…

     Uniosłam się- pofrunęłam

     Admirowałam pana krajobrazy

     Nad tamtym miastem pikowałam

     W jaskółczym tańcu z figurami

     Siadłam pomilczeć na wieży kościoła

     Ujrzałam motyla- pana oczami

     Do tamtej sosny skroń przytuliłam

     Urzeczona barw wirowaniem

     Uwiedziona wód migotaniem

     Subtelnie ulotna- obłokom podobna

     Skąpana w zapachach majowych

     - Bzowo-różano-czeremchowa -

     W welonie z mgieł w brylantach rosy

     W zwiewnie niebiańskiej sukience

     Wypatrująca żarliwie górnolotnego spotkania

     Na tajnych szlakach- nielicznym wskazanych

     W podniebnych rejonach- poetycznego szybowania...

                    …Bo w Pańskiej poezji jest t y l e  poezji…


                 Jak żyłam
  
   
...kiedy przyjdzie ta pora
   
    gdy zapytają jak żyłam
   
    to powiem że gorąco
   
    szaleńczo niekiedy do zatracenia
   
    i zachłannie i bez opamiętania

    pysznie jak zwycięzca

    podle jak przegrany
   
    łakomie i niecierpliwie- że czasu braknie
   
    z wypiekami na duszy- do utraty tchu...

                                    #
                                 Pan X


…zapewniałeś o miłości, możliwe- kochałeś, jak nieraz, wcześniej…
gdybyś kochał, dojmująco i jedynie, bez słów bym to wiedziała…

przecież od dawna noszę rysopis, we mnie zakochanego, pana X,
wystarczy żeby spojrzał, przysiadł obok i pomilczelibyśmy razem
do nieskończoności zapatrzeni, oniemiali, bez balastów materii.
-My- nieustająco w teraźniejszości i bez dwóch zbędnych czasów,
bo miniony nazbyt obciążający, nieznany- zapowiedzią niepewności.
I tak byśmy trwali - pan X i ja, ja i pan X…. 
                   

                 ***********

            Jest...
   Jest śmiech co ciszy istotę fałszuje
   jest krzyk co mąci dozgonną żałobę
   jest słowo co spokój burzy
   jest tęsknota co nie ma końca
   jest myśl która zadręcza
   jest miłość co odchodzi
   jest płacz już nadaremny
   jest żal dalece spóźniony
   jest milczenie które obraża

   jest gorycz samotności
   jest pocałunek co zdradę obnaża ...
     

       -Wtedy prawdziwie byliście-
       
    
…czy to możliwe, bo nie do uwierzenia…
    że ci poważni panowie z dostojnie siwymi głowami
    (z dorobkiem materialnym, może naukowym i nierzadko tuszy)
    co na sympozjach bądź naradach, bez tremy, wygłaszają
    (podobno istotne i niezbędne)
    referaty naukowe, mądrości techniczne, liczbowe kalkulacje, 
    (itp. jakieś racje), 
    wszystko powściągliwie, w powadze niemal śmiertelnej
    (dla odpowiedniej wizerunku kreacji)
    bez emocjonalni, dystyngowani, są szefami, prezesami
    (i innymi jeszcze „…ami”)
    więc czy to do wiary, że niegdyś romantyczni- bywali poetami,
    (wielcy grafomanii poezji miłosnej)
    bezlitośni dla rymów, na skrawkach papieru ze szkolnych  
   zeszytów,
    (o wzniosłych skojarzeniach:„na niebie - dla ciebie”…)
    czy to ci sami, których wdziękiem był nagły rumieniec i blednięcie
    (nad czym uroczo, z braku doświadczenia, nie panowali) 
    albo wymowne oniemienie przy niespodzianej wymianie spojrzeń 
    (z tą jedyną)
    czy jeszcze tańczą i czy potrafią  przy tym zniewalająco   
    dygotać na ciele,   
    (jak z nią, na szkolnych potańcówkach)
    czy niepewni potrafią jeszcze pytać gorejącymi źrenicami,
    (pełnymi wyznań, jeszcze nie zaprawieni w gadulstwie)

    czy bliscy omdlenia i czy drżą im ręce przy powitaniu
    (po dotknięciu jej ręki)
    o, poważni panowie- czy nie sądzicie, że wtedy prawdziwie
     byliście…
   ( nieskalani w prostocie, nienawykli w udawaniu…)
                                     #

       
      -Przemilczane-    

Poszła wtedy inną drogą…

   tyle miałeś jej powiedzieć

     tyle uczuć przemilczanych

       stłumionych w ściśniętym gardle

         w niemych ustach zatrzymanych…

 

 

Zobaczyłeś ją po latach…

   słabsze serce a bezbłędnie

     wystukało w dawnym rytmie

       to co wargi oniemiałe

         nigdy dotąd nie wyznały…
                         #

     Iwonko, to dla Ciebie!

       Zapach beztroski

Nieoczekiwanie sfrunął do moich nozdrzy

dawno  zapomniany- jednak kojący- aromat

pamięć natychmiast przeszukuje stare pliki

i jest- to zapach dzieciństwa -

woń powietrza wokół rodzinnego domu

gdzie trawniki otaczano krzewami dzikich róż

-więc to tak pachniała idylla i beztroska…

Jednocześnie wzrok penetruje krajobraz

-szuka potwierdzenia znaleziska-

i nagle wśród  wyschniętych chaszczy

wyłania się nieduży krzak

z amarantowymi kwiatami

stoję- patrzę- wdycham- i wdycham…

aż dzika róża przyłapuje mnie na błogim uśmiechu

który mimowolnie zastygł na moich ustach

                              #

                 Dla Zosi Osłowskiej                 

                       Była...
        
         Ktoś wspomniał- była atrakcyjna,
      
         była ujmująco miła- przypominali, 
      
         ...była jeszcze troskliwą matką, była...
        
         i z wolna docierało do mnie słowo
        
         -była..., była..., była...,
      
         to właśnie wtedy odczułam bezmiar tragizmu
      
         przypadkowo ukryty w lapidarnym-"była".
                        
                           *

                       Smutek

       Jak pusty dom bez mieszkańców martwy

       Jak nieukojony żal po bliskim zmarłym

       Jak znak starości na młodej wczoraj twarzy

       Jak zadręczanie kiedyś popełnionym grzechem

       Taki smutek- ten sam co i w tobie jak piętno

       -brzemienna pamiątka życiowego błędu...
                              
                               


              *   *   *
  Mojej Bognie-Marii w Kanadzie

        Owocowanie            

…Minął kolejny 3 Maj

sporo ich było w moim życiu

-nawet za dużo niż bym chciała…

Przemijamy a z nami wszystkie maje

i wszystko co było ich treścią

-niepodważalny pewnik od zarania bytu-

 Wisława- Mistrzyni metafor z myślą o Ojczyźnie

napisała:” Codziennie mocniej w ciebie wrastam…

i arbitralnie: ” Można nie kochać cię - i żyć,
ale nie można owocować.”

Nie przypominam sobie u poetki

równie kategorycznych orzeczeń

i przywłaszczam sobie pryncypialne: „ nie można”

- więc jesteśmy już dwie

co definitywnie by nie mogły…

 

i czy to pod wpływem majowego Święta

czy żalu do siebie samej doszukując się winy

- może jednak czegoś nie dopełniłam

lub przeciwnie - zbyt liberalnie

aprobowałam nazbyt  przychylnie

i mam za swoje-  żałość i tęsknotę

do córeczki emigrantki co za oceanem

udowadnia poetkom – własną tezę

że bez „wrastania” i z daleka- też można owocować…

  
                               * * *

             Widok z mojego okna


…majaczy pierwsza myśl- to przebudzenie- już nie śpię
otwieram oczy- poznaję przedmioty- więc ciągle tu jestem
wstaję- niezmiennie powtarzam ranne czynności
witam kolejny świt unosząc okienną zasłonę
napawam oczy znajomym obrazem
penetruję horyzont z wieżą jasnego kościoła
zatrzymuję wzrok na jej srebrnoszarym krzyżu
gdzie pośrodku na samym jego wierzchołku
tuż nad głową niewidzialnego Jezusa
przesiaduje ostentacyjnie równie szary ptak
oto niemal stały obraz zamknięty ramami mojego okna
jednak z konsekwentnie igrającym tłem w coraz innych barwach
to codzienny podarunek od kapryśnej zmienności nieba
-aż z nagła- sielankowość scenerii zakłóca natrętna myśl…
że tamten ptak dostrzega więcej- z wysokości krzyża…

          
        
Niepokój oczekiwania


…Czekam – przyjdź

    Czekam – jeszcze

       Czekam – wciąż

           Jestem samym czekaniem

- przeszyta strachem, że możesz nie przyjść -

…a ty wpadasz mocno spóźniony

i zdziwiony moją goryczą, zdjęty nieszczerym żalem,

bo nic się przecież nie stało…

           __

…Czekam – przyjdź

   Czekam – na ciebie

     Czekam – wieki

         Jestem oczekiwaniem

- przeszyty lękiem, że kiedyś nie przyjdziesz…

…i wpadasz jak zwykle spóźniona,

dziwi cię mój niepokój, potem bezładnie tłumaczysz,

         że nic się nie zmieniło…

                       *

               Okaleczona

…bywało- z nagła zatrząsł się w posadach

a miał być jak dogmat więc- niepodważalny

świat budowany na fundamentalnych zasadach

rozpadł się- wbrew zasadzie- jak budynek marny

i beznadziejnie szukasz ratunku od sprawcy

naraz odkrywasz Judasza co zdarł maskę z twarzy

dostrzegasz obcą nicość- tu nie masz wybawcy

nie cofniesz niczego- ten cud się nie zdarzy

i znów- jak w przysłowiu- desperacko szalona

chwytasz się brzytwy- nie tonąc- żyjesz- okaleczona…

                                                  

                                               
                               *

                   Tęskniąc do świąt.

… znowu słota, ponuro, więc wzdychasz do kolejnego Bożego Narodzenia,
a od samego nazwania robi się przytulniej i już majaczą zapamiętane obrazy;
dzieciątko Jezus z pełną stajenką zwierząt oraz, nade wszystko,
z sylwetką pochyloną nad żłóbkiem, z obliczem czułości i troski,
to Maria- objawione kompendium miłości wszystkich matek świata…

…tęskniącym za wiosenną odnową wyobraźnia podsuwa znajome widoki;
pierwszą zieleń, złocistość forsycji czy aksamit wierzbowych pąków,
to czas Wielkanocy ze zgoła innym obrazem Jezusa- mężczyzny,
z zastygłym wyrazem męki, leżącego bezwolnie na kolanach kobiety
co wtedy, stała się symbolem cierpienia wszystkich matek świata…


                                       * * *


                          Pytamy, zgłębiamy…

…więc życie jest teatrem…, tylko dlaczego my wykonawcy i główni aktorzy,
mamy dalece ograniczony wpływ na scenariusz, i autora co dla nas tworzy?
Do jakiego stopnia decydujemy o własnym losie i czy on tylko nam się baje,
że wpływamy, stanowimy, orzekamy o czymś o kimś, czy to nam się zdaje?

Wielki Pisarzu ludzkich losów, zadaję pytania o kryteria obsady naszych ról…
Jaką się kierujesz miarą rozdając radość jednym, innym smutek, nędzę, ból ?
Jak pojąć wolną wolę, daną nam jednak restrykcyjnie, przecież z warunkami?
Czy osiągnięcia, sukcesy, dzieła myśli i rąk, są wyłącznie naszymi zasługami,
jak naszymi są arogancja, destrukcja, zdrada i niezliczone błędy oraz winy?
Czy słusznie czynimy, ganiąc za nasze niedostatki złą passę bądź losu drwiny?
Skąpo obdarowani, urągając głosimy:” nie ma sprawiedliwości na tym świecie”!
Czyśmy tylko marionetkami i odtwórcami w wielkim teatrze na małej planecie?

                    ***

            Do czytelnika

          
Życzliwy Czytelniku

           wdzięczna, za pochwałę

           efektów mej wyobraźni,
(tu uwięzionych, kliknięciami w klawiaturę)
za  kilka słów uznania,

           szczególnie za wyraz: „dziękuję”,

                       zdradzę Ci, że czasu mi brak,

           zwłaszcza na literackie pasje,

           o czym, z dużym żalem, informuję. 
             Tworzę nieco pospiesznie, na gorąco,
              bez dopieszczania i ostatecznego szlifu,
              a wśród rozlicznych zajęć,
              (bo obowiązki przed rozrywką!)
               posuwam się nawet do przestępstwa
               i kradnę czas, głównie na lekturę...
Tylko niekiedy ociosam jakiś wierszyk,
co i tak, do końca, mnie nie zadowala!
-A już, z otchłani wnętrza, rozpychają się nowe myśli,
układają w kolejne wersy, odrębne treści, inne  formy
i natarczywie zadręczają, by je zapisać- cito...
                I już chełpliwie rozważam,
                co byś rzekł o manualnych
                moich dziełach, bo właśnie one
                zawłaszczają cenne godziny,
                (kiedy nie piszę i nie czytam).

                 Chociaż,  i przy nich, puszczam wodze fantazji...

                 Być może dlatego, takie zupy

                 albo moje torty, to istna poezja(!)
                 -lub, jak powiadają, niebo w gębie...

 







Ostatnie komentarze do tej strony:

Komentarz pochodzi od Roman, 21.04.2010 23:56:45:
Nie wiedzialem ze piszesz. Otworzylem Twoja strone i zaczalem czytac Twoja liryke. Bardzo mi sie podoba z powodu glebokich mysli. Szczegolnie nmoja uwage zwrocily utwory " O troskliwym synu i Usmiecha sie do Ciebie Panie. Serdecznie pozdrawiam z za oceanu. Roman kolega z Liceum


Komentarz pochodzi od Ulka, 21.11.2009 12:30:11:
KOCHANE DZIECKO, SERDECZNIE DZIęKUJę ZA WSPANIAłą POEZJę!


Komentarz pochodzi od:

14.10.2009 17:43:15


fotoartmedia
Offline


Kurde,czemu wcześniej tu nie byłem? Jesteś WIELKA!!!


Komentarz pochodzi od:

14.10.2009 15:26:58


joannakov
Offline


Dziękuję Ewuniu za przepiękne słowa,które tak łatwo składasz w w wiersz.JESTES WIELKA!!!!!!!!!


Komentarz pochodzi od:

09.10.2009 19:56:03


joannakov
Offline


Oj,Ewuniu,słucham często piosenki Edith /skowronka Paryża/,i Ty to lubisz ...


Komentarz pochodzi od:

07.07.2009 17:44:05


krecik22
Offline


Fantastyczna i zachwycająca strona,piękne poezje na pewno jeszcze tu zajrzę pozdrawiam


Komentarz pochodzi od Ewakropkapl., 13.06.2009 14:13:08:
Panie Adamie, to dla mnie wielce przyjemny wpis.Bycie u Pana w "ulubionych", to zaszczyt. Również pozdrawiam.


Komentarz pochodzi od Adam, 10.06.2009 13:02:14:
Zaintrygowany wpisami na forum "Rzeczpospolitej" zajrzałem na Pani stronę i przez pierwsze pięć minut poczułem się zawstydzony, nagi, obuty w największej intymności. Zarumieniłem się. Poczytałem i dodałem tę stronę do moich ulubionych. Dzięki. Serdecznie pozdrawiam


Komentarz pochodzi od:

30.10.2008 15:26:29


iwonasky
Offline


A "Przyszłam do Ciebie" wycisnęło ze mnie łzy


Komentarz pochodzi od:

30.10.2008 15:23:44


iwonasky
Offline


Dzisiaj Ewo skupiłam się na "JEST" Bardzo adekwatne do mojego dziś nastroju . Całuję Cię serdecznie


Komentarz pochodzi od:

30.08.2008 16:03:02


iwonasky
Offline


Witam Ewo- Byłam znowu,aby poczytać.Naprawdę warto. Pozdrawiam Cię


Komentarz pochodzi od Hania, 11.06.2008 20:04:49:
Fantastyczna poezja! "Zmusza" wręcz do częstych odwiedzin na stronie!


Komentarz pochodzi od Iwona, 04.06.2008 23:35:43:
Ewo kochana,zaskakujesz mnie w każdym punkcie.Dziękuję Ci z serca... ale czym sobie na tą lirykę zasłużyłam?.Nic nie mów...Dziękuję.


Komentarz pochodzi od Iwona, 20.05.2008 12:08:48:
Tutaj Ewuniu urzekło mnie "Zaproszenie do zielonej Wielkopolski".Chociaż dedykowane Twojej siostrze,mnie również chwyta za serce.Pozdrawiam


Komentarz pochodzi od Hania i Michał, 19.04.2008 20:12:10:
Dziękujemy za piękną dedykację i jeszcze wspanialszy wiersz!


Komentarz pochodzi od Donata, 17.04.2008 10:51:47:
Przpadkiem trafiłam na Pani stronę i jestem pod wielkim wrażeniem Pani tworczości.Dziękuję.


Komentarz pochodzi od Emilia, 15.04.2008 20:12:41:
Jeszcze raz WIELKIE PODZIęKOWANIE za dedykację. Pozostaje wspaniały nastrój liryczny po lekturze Twoich utworów:)


                  

CZAS środkowoeuropejski

 
   
POLECANE SZCZEGÓLNIE  
  Parabole - dla młodszego pokolenia Lirycznie - dla młodych duchem
OSTATNIO DODANE
NAGLE WIOSNĄ...-06.04.09
MĘŻCZYZNA KTÓREGO KOCHAM...27.05.09
P o w o d e m jesteś...02.06.09
Uśmiecham się do Ciebie Panie...04.06.09
BYŁA 05.06.09
Na Kresach 21.06.09
Refleksje na koniec lata 29.09.2009
Piątego października 05.10.2009
Mini opowiadanko o wrażliwości widzenia13.10.2009
Nie warto być łajdakiem16.10.2009
WYPRÓBUJ MNIE...05.11.2009
Myśli doświadczonego człowieka 13.11.2009
Diagnoza 26.11.2009 Marzenie na dobranoc 26.01.2010 CONSTANS 27.07.2010
 
KALENDARZ  
   
LICZNIK  
  Liczniki dla stron  
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja