.

MENU - eiwie.pl.tl

 
  O MOIM PISANIU...oraz wiadmości troską pisane
  PARABOLE
  LIRYCZNIE
  Z PRZYMRUŻENIEM OKA
  CYTATY
  POLACY I NIE TYLKO
  KOCHANIE
  PODOBNIE WIDZIANE...
  POLECANA LEKTURA

M o j e ULUBIONE i POLECANE STRONY: TADEUSZ ISAKOWICZ; TV, Radio; ARCANA : iwona; FOTOJERZY;RYBIŃSKI, WILDSTEIN,; JOANNA ;NIEZALEŻNA ;ZAYAZD-L.Makowiecki ; Salon24 ;J.PIETRZAK ; wPolityce ;Wojciech WENCEL ;FRONDA ;A.Ścios ;Cichocki, Gawin, Karłowicz;TV TRWAM;

LIRYCZNIE
 

O SPRAWACH OSTATECZNYCH, KOCHAJĄC, MOJE KRAJOBRAZY itp.

                     
          Sztuka
      
gdy                                    
       duch
       słabnie
       pojawia się
       forma. 
-autor  Charles Bukowski  
    
Powyższą myśl H.Ch.Bukowskiego dedykuję zawodowym twórcom
                         * * *
          
"Panie, jam jest Dawid syn Izai,  
           Piastowy jestem syn.
          
Ty mi na sercu znak wypalisz
           zasłucham się w Twój rym.
" autor: Karol Wojtyła
         
                   
                    
*
UTWORY    WŁASNE *

 

            -Wrażliwość - 
Pewien pan w restauracji, w przerwie (między zupą, a drugim daniem)
powiedział, że nie zna się na poezji.

Uczynił to wyznanie zwyczajnie, bez oznak emocji,
      

podobnie mógł stwierdzić, że nie zna się na „czymśtam”.  
Zastanawiające, ale do tej pory nie przypuszczałam
że na poezji można się znać lub przeciwnie…
i jakie są (lub być mogą) tego konsekwencje?
Czy na poezji należy się znać jak na hydraulice,
elektryce bądź tym podobnym  fachu?
Więc poruszona problemem czy znam się na poezji,

czy znać się należy, czy powinnam… (i co to w istocie oznacza?)
-prawdopodobnie zrobiłam "niemądrą" minę.
...Nic nie odpowiedziałam owemu panu,
 jedynie, zaskakująco dla siebie samej,

 mruknęłam bezsensowne: ”aha”- kończące jakby rozmowę o poezji…

 (Zresztą nie wybaczyłabym sobie, gdyby przez moje poetyczne deliberacje

 ów , skądinąd uprzejmy pan, mógłby dostać niestrawności)

 Odbiłam to sobie przy sztuce mięsa z buraczkami, którymi pan się zajadał, i wtedy
  pomyślałam, że mój towarzysz w istocie jest znawcą prozy życia.
  Oczywiście ( jedynie dla mnie) debata toczyła się nadal…

  …Bo, proszę pana, żeby się znać, na tym czy owym, być tzw. specjalistą,

  trzeba zaprząc do pracy rozum i…  to wystarczy (roztrząsałam w myślach).
Jednakże do takiej poezji (jak podejrzewam) sam umysł, to za mało.
Trzeba pewnych emocji, gorączki i pasji…,
dozę wyrafinowania, czasem humoru,
słyszeć co niesłyszalne, widzieć co ukryte,
wydobyć z wnętrza i opowiedzieć porywająco (może lirycznie),
i utrwalić najcenniejsze z melodii duszy…
Pan rozumie, że nie mówię o poznawaniu?
 Przywodzę jedynie pamięć o najbardziej człowieczej z ludzkich cech,
 o – wrażliwości

     
                                                                                                   
                Przyszłam do Ciebie…           
  przyszłam do Ciebie a mój cień padł do Twoich stóp
  ponurym kształtem zgryzoty

  nic nie przyniosłam poza tym co we mnie
  -noszę zawsze w sobie 
  moje- niezbędne 
  poezję własną

 
i cudzą przygarniętą…
  jeszcze ten ciężar na sercu
  co nie zabija- a skutecznie gnębi 
             -Ty- Który potrafisz zważyć masę cienia
             obliczyć wagę leżących na sercu kamieni
             oszacować wielkość nieskończonych smutków
             -przyszłam do Ciebie- oto moje brzemię
             oceń czy pora na odsiecz        
             -przyszłam do Ciebie- z tym co we mnie…
                           #
      Constans

 
Po latach ponownie ich spotkałam
 
-Co słychać ...      
 Trochę chorowali- postarzeli
 -Dłuższe milczenie -
 Rozmowa się nie klei ...
 Raptem- w jego oczach poznaję-
 To sam co dawniej- psie spojrzenie-
 Nieme wyznanie oddania
 Bezustannie adresowane do niej
 I już wiem- u nich- po staremu ...
                      *

          Nieśmiertelna  
           /Epitafium/

…a kiedy wezwana przed Tobą stanę

w niebytu ostatecznej chwili

wstydliwie świadoma popełniania

odarta z człowieczeństwa pozorów

bez zbędnego balastu ciała

niematerialna- bezosobowa

ufnością skruchy ośmielana

obnażona do nagiej prawdy

teraz najbardziej bogobojna

przejrzysta dla Twego wzroku

w samej istocie jestestwa

duszą Ci będę na wskroś znaną

z Twojej przyczyny- nieśmiertelną
                        *


W dniu urodzin- mojej Mamy, 29.09.2009r.
   

 

       -Refleksja na koniec lata-

… rozpędzoną gdzieś

w środku powszedniego dnia z natłokiem spraw

poraził nagle oślepiający blask

to słońce z uporem domagało się mojej uwagi

dziecinnie jak przy zabawie w berka

promienie dopadały mnie z rozmaitych stron

igrały na policzkach zaglądając prosto w oczy

po chwili już cała opromieniona

ogarnięta błogostanem ciepła- przestałam się spieszyć...

obok mnie balansowało pasemko woalu babiego lata

zaskoczona- jak zwykle- zbyt szybkim przemijaniem

przystanęłam pośrodku miejskiego skweru

w pobliżu na ławce siedział nieruchomo człowiek

samotny w łachmanach
z twarzą skierowaną ku słońcu

jakby chłonął do wnętrza wychudłego ciała

resztki letniego ciepła- iluzoryczne zapasy tułaczy-

na jeszcze jedną jesień
na jeszcze jedną zimę...

                xxx

    
     Nagle wiosną...

  Nagle wiosną wyczekujesz
  dawnych wrażeń i zachwytów

  wciąż przyspiesza twoje serce
  na wspomnienie jej portretu

  raptem stajesz porażony
  podobizną jakiejś twarzy

  jej głos - w tobie ocalony-
  łowisz w głuszy- szepcie- gwarze...

                    


Mężczyzna którego kocham
...
 
 
 Mężczyzna
 
  którego kocham
 
  lubi zielony


  kolor moich oczu

  i moje wiersze

  rozkoszuje się smakiem czereśni

  upaja zapachem siana
 
  wygrzewa jak kot na słońcu

  latem wędruje po rozpalonej ziemi 
  
  gromadzi w sobie bogactwo pejzaży

  co zniewalają do powrotów

  na górskie zbocza i polne drogi...

 
  Kobieta
 
  którą kocha
 
  lubi truskawki

  i majowe wonności 
 
  każdej zimy tęskni za wiosną
 
  i jej wszechobecnym zmartwychwstaniem
 
  a potem niecierpliwie biegnie

  na powitanie lata i chce je zatrzymać

  więc dla niego więzi czereśnie w słoikach
 
  zasusza bukiety kwiatów

  uśmiecha się do małych dzieci i starych ludzi

  niekiedy próbuje okiełznać wyobraźnię słowami...


               Wypróbuj mnie …

                 

       Czy nie zbyt jednostajnie

       i monotematycznie

       poddawałeś mnie próbom

       wodząc karkołomnymi drogami

       nieraz stawiałeś pod ścianą

       piętrzyłeś trudne zadania

       przydzielałeś niechciane role

       przyzwalałeś na mroczne smutki

       boleści duszy i niemoce ciała…
        
            
- Wypróbuj mnie w radościach

              z rozpromienionym wnętrzem

              w szlachetności i miłosierdziu


 

     Myśli spisane
 doświadczonego...

 

Ufności dziecka potrzeba,
by trafnie oddzielić,
prawdę od fałszu, dobro od zła
i trzeba wiary w istnienie nieba.
Stroniąc od kłamców i gorszycieli
ujawniać oszustów nikczemne czyny,
obnażać szkodliwe- roztropnie,
czasu nie trwoniąc na banał.
        Pointa:

Nie bądź pazerny, unikaj rutyny,
rozważnie posługuj się wiedzą.
Filantropem bądź dla przegranych,

lekarstwem- duszom zbolałych.  
I nie oczekuj na tych, co dziękują,

bo ludzie, na dobro, nie znają wyceny.
Tylko zacni szlachetnym cię mianują,
z gwarancją ważności w niebieskie domeny.


     Malarce- Joasi Kowalskiej

        I.  Mini opowiadanko:  
       o wrażliwości widzenia

 


    Nie dostrzegł kloszarda przechodzeń bogaty


    Głodnemu- staruszka oddała śniadanie


    Gdzie inni widzieli tylko zwiędłe kwiaty


    Joanna stworzyła dzieło- Przemijanie-  

                    ^^^

  

       II. Mini opowiadanko:
        o troskliwym synku

   Długo  samotna matka na syna czekała
  
   Litościwy Pan Bóg nie był tak cierpliwy
  
   Zabrał matkę sprzed okna -gdzie by dotąd stała-
  
   Teraz grób odwiedza- syn wielce troskliwy
                    #

  

  
Uśmiecham się do Ciebie Panie... 

 

     Wszechmocny lubi rymy,

     i rzeczy archaiczne,

     więc chwalę to przywiązanie,

     w mowie wiązanej, mój Panie.

    
   Z podniebnych górskich szczytów    
   
   ujrzałam dzieło Stwórcy.
   
   Za tamto oczarowanie

    hosanna, Tobie Panie!

     

    Poznałam los rodzicielki,

    wiem wszystko o trwogach matek.

    Za wielkie me zatroskanie

    dziękuję mądrości Twej Panie.

 

    Nie oszczędziłeś mi Boże

    goryczy, łez, cierpienia…

    Za cenne doświadczanie,

    kłaniam się Tobie Panie.

   
    By równowagę zachować,

    pomoc dostałam nie jedną…

    Za żart, radość i pocieszanie

    uśmiecham się do Ciebie Panie…
                     #

          Do poety…

     Och- proszę szanownego pana…

     W pana poezji jest tyle poezji…

     Uniosłam się- pofrunęłam

     Admirowałam pana krajobrazy

     Nad tamtym miastem pikowałam

     W jaskółczym tańcu z figurami

     Siadłam pomilczeć na wieży kościoła

     Ujrzałam motyla- pana oczami

     Do tamtej sosny skroń przytuliłam

     Urzeczona barw wirowaniem

     Uwiedziona wód migotaniem

     Subtelnie ulotna- obłokom podobna

     Skąpana w zapachach majowych

     - Bzowo-różano-czeremchowa -

     W welonie z mgieł w brylantach rosy

     W zwiewnie niebiańskiej sukience

     Wypatrująca żarliwie górnolotnego spotkania

     Na tajnych szlakach- nielicznym wskazanych

     W podniebnych rejonach- poetycznego szybowania...

                    …Bo w Pańskiej poezji jest t y l e  poezji…

                    

                           

                                         Pan X


…zapewniałeś o miłości, możliwe- kochałeś, jak nieraz, wcześniej…
gdybyś kochał, dojmująco i jedynie, bez słów bym to wiedziała…

przecież od dawna noszę rysopis, we mnie zakochanego, pana X,
wystarczy żeby spojrzał, przysiadł obok i pomilczelibyśmy razem
do nieskończoności zapatrzeni, oniemiali, bez balastów materii.
-My- nieustająco w teraźniejszości i bez dwóch zbędnych czasów,
bo miniony nazbyt obciążający, nieznany- zapowiedzią niepewności.
I tak byśmy trwali - pan X i ja, ja i pan X….

               Jest...
   Jest śmiech co ciszy istotę fałszuje
   jest krzyk co mąci dozgonną żałobę
   jest słowo co spokój burzy
   jest tęsknota co nie ma końca
   jest myśl która zadręcza
   jest miłość co odchodzi
   jest płacz już nadaremny
   jest żal dalece spóźniony
   jest milczenie które obraża

   jest gorycz samotności
   jest pocałunek co zdradę obnaża ...

         *   *   *
  Mojej Bognie-Marii w Kanadzie

        Owocowanie            

…Minął kolejny 3 Maj

sporo ich było w moim życiu

-nawet za dużo niż bym chciała…

Przemijamy a z nami wszystkie maje

i wszystko co było ich treścią

-niepodważalny pewnik od zarania bytu-

 Wisława- Noblistka- z myślą o Ojczyźnie

napisała:” Codziennie mocniej w ciebie wrastam…

i arbitralnie: ” Można nie kochać cię - i żyć,

ale nie można owocować.”

Nie przypominam sobie u poetki

równie kategorycznych orzeczeń

i przywłaszczam sobie pryncypialne: „ nie można”

- więc jesteśmy już dwie

co definitywnie by nie mogły…

 

i czy to pod wpływem majowego Święta

czy żalu do siebie samej doszukując się winy

- może jednak czegoś nie dopełniłam

lub przeciwnie - zbyt liberalnie

aprobowałam nazbyt  przychylnie

i mam za swoje-  żałość i tęsknotę

do córeczki emigrantki co za oceanem

udowadnia poetkom – własną tezę

że bez „wrastania” i z daleka- też można owocować…


 Iwonko, to dla Ciebie!

      

   Zapach beztroski

Nieoczekiwanie sfrunął do moich nozdrzy

dawno  zapomniany- jednak kojący- aromat

pamięć natychmiast przeszukuje stare pliki

i jest- to zapach dzieciństwa -

woń powietrza wokół rodzinnego domu

gdzie trawniki otaczano krzewami dzikich róż

-więc to tak pachniała idylla i beztroska…

Jednocześnie wzrok penetruje krajobraz

-szuka potwierdzenia znaleziska-

i nagle wśród  wyschniętych chaszczy

wyłania się nieduży krzak

z amarantowymi kwiatami

stoję- patrzę- wdycham- i wdycham…

aż dzika róża przyłapuje mnie na błogim uśmiechu

który mimowolnie zastygł na moich ustach

                Smutek

        Jak pusty dom bez mieszkańców martwy

       Jak nieukojony żal po bliskim zmarłym

       Jak znak starości na młodej wczoraj twarzy

       Jak zadręczanie kiedyś popełnionym grzechem

       Taki smutek- ten sam co i w tobie jak piętno

       -brzemienna pamiątka życiowego błędu...
                             

      Widok z mojego okna


…majaczy pierwsza myśl- to przebudzenie- już nie śpię
otwieram oczy- poznaję przedmioty- więc ciągle tu jestem
wstaję- niezmiennie powtarzam ranne czynności
witam kolejny świt unosząc okienną zasłonę
napawam oczy znajomym obrazem
penetruję horyzont z wieżą jasnego kościoła
zatrzymuję wzrok na jej srebrnoszarym krzyżu
gdzie pośrodku na samym jego wierzchołku
tuż nad głową niewidzialnego Jezusa
przesiaduje ostentacyjnie równie szary ptak
oto niemal stały obraz zamknięty ramami mojego okna
jednak z konsekwentnie igrającym tłem w coraz innych barwach
to codzienny podarunek od kapryśnej zmienności nieba
-aż z nagła- sielankowość scenerii zakłóca natrętna myśl…
że tamten ptak dostrzega więcej- z wysokości krzyża…

 

               Okaleczona

…bywało- z nagła zatrząsł się w posadach

a miał być jak dogmat więc- niepodważalny

świat budowany na fundamentalnych zasadach

rozpadł się- wbrew zasadzie- jak budynek marny

i beznadziejnie szukasz ratunku od sprawcy

naraz odkrywasz Judasza co zdarł maskę z twarzy

dostrzegasz obcą nicość- tu nie masz wybawcy

nie cofniesz niczego- ten cud się nie zdarzy

i znów- jak w przysłowiu- desperacko szalona

chwytasz się brzytwy- nie tonąc- żyjesz- okaleczona…


                     Tęskniąc do świąt.

… znowu słota, ponuro, więc wzdychasz do kolejnego Bożego Narodzenia,
a od samego nazwania robi się przytulniej i już majaczą zapamiętane obrazy;
dzieciątko Jezus z pełną stajenką zwierząt oraz, nade wszystko,
z sylwetką pochyloną nad żłóbkiem, z obliczem czułości i troski,
to Maria- objawione kompendium miłości wszystkich matek świata…

…tęskniącym za wiosenną odnową wyobraźnia podsuwa znajome widoki;
pierwszą zieleń, złocistość forsycji czy aksamit wierzbowych pąków,
to czas Wielkanocy ze zgoła innym obrazem Jezusa- mężczyzny,
z zastygłym wyrazem męki, leżącego bezwolnie na kolanach kobiety
co wtedy, stała się symbolem cierpienia wszystkich matek świata…


                                       * * *
              

Dla Zosi Osłowskiej                 

                       Była...
        
         Ktoś wspomniał- była atrakcyjna,
      
         była ujmująco miła- przypominali, 
      
         ...była jeszcze troskliwą matką, była...
        
         i z wolna docierało do mnie słowo
        
         -była..., była..., była...,
      
         to właśnie wtedy odczułam bezmiar tragizmu
      
         przypadkowo ukryty w lapidarnym-"była".
                                 *
                  
Pytamy, zgłębiamy…

…więc życie jest teatrem…, tylko dlaczego my wykonawcy i główni aktorzy,
mamy dalece ograniczony wpływ na scenariusz, i autora co dla nas tworzy?
Do jakiego stopnia decydujemy o własnym losie i czy on tylko nam się baje,
że wpływamy, stanowimy, orzekamy o czymś o kimś, czy to nam się zdaje?

Wielki Pisarzu ludzkich losów, zadaję pytania o kryteria obsady naszych ról…
Jaką się kierujesz miarą rozdając radość jednym, innym smutek, nędzę, ból ?
Jak pojąć wolną wolę, daną nam jednak restrykcyjnie, przecież z warunkami?
Czy osiągnięcia, sukcesy, dzieła myśli i rąk, są wyłącznie naszymi zasługami,
jak naszymi są arogancja, destrukcja, zdrada i niezliczone błędy oraz winy?
Czy słusznie czynimy, ganiąc za nasze niedostatki złą passę bądź losu drwiny?
Skąpo obdarowani, urągając głosimy:” nie ma sprawiedliwości na tym świecie”!
Czyśmy tylko marionetkami i odtwórcami w wielkim teatrze na małej planecie?


            -Wtedy prawdziwie byliście-
       
    
…czy to możliwe, bo nie do uwierzenia…
    że ci poważni panowie z dostojnie siwymi głowami
    (z dorobkiem materialnym, może naukowym i nierzadko tuszy)
    co na sympozjach bądź naradach, bez tremy, wygłaszają
    (podobno istotne i niezbędne)
    referaty naukowe, mądrości techniczne, liczbowe kalkulacje, 
    (itp. jakieś racje),

    wszystko powściągliwie, w powadze niemal śmiertelnej
    (dla odpowiedniej wizerunku kreacji)
    bez emocjonalni, dystyngowani, są szefami, prezesami
    (i innymi jeszcze „…ami”)
    więc czy to do wiary, że niegdyś romantyczni- bywali poetami,
    (wielcy grafomanii poezji miłosnej)
    bezlitośni dla rymów, na skrawkach papieru ze szkolnych  
   zeszytów,
    (o wzniosłych skojarzeniach:„na niebie - dla ciebie”…)
    czy to ci sami, których wdziękiem był nagły rumieniec i blednięcie
    (nad czym uroczo, z braku doświadczenia, nie panowali) 
    albo wymowne oniemienie przy niespodzianej wymianie spojrzeń 
    (z tą jedyną)
    czy jeszcze tańczą i czy potrafią  przy tym zniewalająco   
    dygotać na ciele,   
    (jak z nią, na szkolnych potańcówkach)
    czy niepewni potrafią jeszcze pytać gorejącymi źrenicami,
    (pełnymi wyznań, jeszcze nie zaprawieni w gadulstwie)

    czy bliscy omdlenia i czy drżą im ręce przy powitaniu
    (po dotknięciu jej ręki)
    o, poważni panowie- czy nie sądzicie, że wtedy prawdziwie
     byliście…
   ( nieskalani w prostocie, nienawykli w udawaniu…)
                                     #
Z przykrością informuję, że serwis "stron" ponownie niedomaga! Poprawki na tej podstronie spowodowały utratę utworów, trudności z ich odzyskaniem i ponownym zamieszczeniem. Niesprawny nadal edytor wkleja niewłaściwe czcionki, formaty druku, odstępy między wierszami itp., co zniechęca i nad czym autorka może jedynie ubolewać... Przeprosiny należą się miłym Komentatorom tej podstrony, na razie, większość komentarzy istnieje w zapisie, poza stroną.



=============================================================================
Komentarz pochodzi od Donata, 17.04.2008 10:51:47:
Przpadkiem trafiłam na Pani stronę i jestem pod wielkim wrażeniem Pani tworczości.Dziękuję. 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------  

Komentarz pochodzi od Adam, 10.06.2009 13:02:14:
Zaintrygowany wpisami na forum "Rzeczpospolitej" zajrzałem na Pani stronę i przez pierwsze pięć minut poczułem się zawstydzony, nagi, obuty w największej intymności. Zarumieniłem się. Poczytałem i dodałem tę stronę do moich ulubionych. Dzięki. Serdecznie pozdrawiam


 

Komentarz pochodzi od Roman, 21.04.2010 23:56:45:
Nie wiedzialem ze piszesz. Otworzylem Twoja strone i zaczalem czytac Twoja liryke. Bardzo mi sie podoba z powodu glebokich mysli. Szczegolnie nmoja uwage zwrocily utwory " O troskliwym synu i Usmiecha sie do Ciebie Panie. Serdecznie pozdrawiam z za oceanu. Roman kolega z Liceum                                   * 


CZAS środkowoeuropejski

 
   
POLECANE SZCZEGÓLNIE  
  Parabole - dla młodszego pokolenia Lirycznie - dla młodych duchem
OSTATNIO DODANE
NAGLE WIOSNĄ...-06.04.09
MĘŻCZYZNA KTÓREGO KOCHAM...27.05.09
P o w o d e m jesteś...02.06.09
Uśmiecham się do Ciebie Panie...04.06.09
BYŁA 05.06.09
Na Kresach 21.06.09
Refleksje na koniec lata 29.09.2009
Piątego października 05.10.2009
Mini opowiadanko o wrażliwości widzenia13.10.2009
Nie warto być łajdakiem16.10.2009
WYPRÓBUJ MNIE...05.11.2009
Myśli doświadczonego człowieka 13.11.2009
Diagnoza 26.11.2009 Marzenie na dobranoc 26.01.2010 CONSTANS 27.07.2010
 
KALENDARZ  
   
LICZNIK  
  Liczniki dla stron  
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja