LUDZIOM DOBREJ WOLI - zawsze życzliwa. 11.11. -MARSZ NIEPODLEGŁOŚCIOWY! JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA... PO WYBORCZE PODSUMOWANIE:
"RZYGAĆ CHCE SIĘ TAK, JAK W PRLu"(J.Pietrzak)
Wybory pokazały paskudną twarz obywateli(bo aż boję się powiedzieć, że polskiego narodu). Tu i teraz przeważa plugawość, zimne wyrachowanie, sprzedajność, demoralizacja... Niech mi tu nikt nie zaprzecza, fakty krzyczą o takiej prawdzie! Jeżeli aż ponad 10%( !!!) wyborców chce w polskim parlamencie widzieć nieobyczajnego awanturnika, wulgaryzatora życia publicznego, ordynarnie napastującego ludzi wierzących, ich religię i jej symbole, który bezkarnie znieważał uczciwych ludzi, w tym, w wyjątkowo nikczemny sposób śp. Prezydenta, to czy może być bardziej widoczny dowód na degrengoladę tego narodu? *** 1 MAJA 2011, JAN PAWEŁ II
ŚP. PAPIEŻ- POLAK, KAROL WOJTYŁA,
DUMA PRAWYCH POLAKÓW
-BŁOGOSŁAWIONYM- !
JP II- ORĘDUJ ZA NAMI I BŁOGOSŁAW NASZEJ
OJCZYŹNIE!
*PIERWOTNIE STRONA MIAŁA MIEĆ CHARAKTER UNIWERSALNY, ZABAWOWY- "AD POPULI", co wpisywało się w stylistykę "stronygratis", stąd m.in. grafika z elementami kiczu. JEDNAK, NIE z WINY AUTORKI, ZROBIŁO SIĘ POWAŻNIEJ, BOWIEM SPRAWY ZASADNICZE w RP IDĄ w ZŁYM KIERUNKU, WIĘC NIE WOLNO STAĆ z BOKU! OJCZYZNA w POTRZEBIE, BO ZAWŁASZCZANA PRZEZ LUDZI ZŁEJ WOLI!
Z tym należy się zapoznać: http://blog.rp.pl/blog/2011/05/10/ireneusz-krzeminski-zwierzeca-nienawisc-oszalalych-paranoikow/comment-page-2/#comment10 maj 2011 o 19:44
Uwaga: klikniecie na datę lub login;Ewakropkapl otwiera artykuły.
10.04.2011
ROCZNICA KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ,
przy równie katastrofalnym podziale obywateli RP.
W obu sprawach winni są zewnętrzni i wewnętrzni nieprzyjaciele Polski. Historia ich rozliczy! -Właśnie wróciłam!
Byłam tam, gdzie zebrali się podobnie czujący, byłam w Warszawie. Po sześciogodzinnej podróży,szybki prysznic, jeszcze sprawdzenie skrzynki(e-mali), rzut okiem na stronę „Rz” i muszę odpocząć, bo jutro dzień powszedni, pełen obowiązków…
Ale jutro zdam sprawę, zaświadczę; ilu nas było, kto był, o czym naród rozprawiał, co najbardziej mnie ucieszyło, komu dłoń uścisnęłam i dlaczego…
Wraz ze mną, wszyscy Ci, którzy powrócili do swoich miast i miasteczek będą mówili jak naprawdę było, bo serwilistyczne telewizje można unicestwić jednym kliknięciem pilota, nas n i e!
Oto (poszerzona wersja komentarza)-relacji z rocznicowych obchodów Tragedii Smoleńskiej(z niedzieli, 10.04.2011r.), której nie zamieszczono na blogu Rzeczpospolitej, jak się dowiedziałam, cytuję:" przez ilość znaków"a była w tym miejscu (należy kliknąć na datę):
Słowo się rzekło… i oto teraz, w wolnej (od powinności życiowych ) chwili- tej, przeznaczonej tylko dla ducha, opowiem moją „warszawską” historię.
Mam nadzieję, że Pan B. Wildstein, nie będzie miał mi za złe, że nie jest to wypowiedź wprost do artykułu, ale w istocie traktować będzie o tym samym, bo o prawdzie i fałszu. * Z natury nie bywam uparta, ale tym razem „postawiłam się” i nie posłuchałam przyjacielskich przestróg, że 10.04. lepiej nie jechać do stolicy, bo może być „gorąco”(argumentem byli chuligani spod krzyża, prowokatorzy itp.). Mój kontrargument był taki sam; że właśnie dlatego powinnam tam być i tym bardziej nie mogę się dać zastraszyć. Ponadto, kto mi opowie prawdziwiej ilu nas, podobnych do mnie, m u s i a ł o przyjechać, ilu pokonało podobne albo i większe odległości, nocną jazdę, nieprzespane godziny, liczne niewygody, trudy podróży oraz wszelkie koszty?
Mogłam wyjechać dopiero rankiem w niedzielę, stąd (po sześciu godz.) zajechałam do Warszawy wczesnym popołudniem. Po błyskawicznych formalnościach hotelowych, zaopatrzona w program (z Gazety Polskiej) pokonując chodnikowe dziury i szaleńczo lodowaty wiatr, udałam się w kierunku pl. Teatralnego, na zapowiedziany ok. 16,00 koncert. Nie uszłam daleko, kiedy ku mojemu zaskoczeniu, tuż pod Pałacem Kultury, ujrzałam biało-czerwone zbiorowisko. Pierwszej myśli, która mi przyszła do głowy, towarzyszył niepokój; czy aby na trasie w stronę Pałacu Prezydenckiego, nie ma jakichś „barykad” trudnych do przebycia? Jednak zgromadzeni ludzie nie wykazywali jakichkolwiek oznak trwogi. Stali na placu w licznych grupach, oblegali schody tej, dziś surrealistycznej, peerelowskiej budowli, spokojnie rozmawiali, przemieszczając się wzdłuż wejścia do Sali Kongresowej z chorągwiami, szturmówkami, plakatami, transparentami, portretami, plakietkami, banerami i postulatami do władz…, było co oglądać, było co czytać. Nie miałam pojęcia, że ludzie będą tak drobiazgowo i pomysłowo(!) zorganizowani. Przy tym wszystkim, moja chorągiewka formatu A-4, mimo, że z orłem i kirem, wyglądała zbyt skromnie. Uff! Trafiłam we właściwe miejsce. Zagadnęłam mężczyzn, w niebieskich kaskach z napisami „Stocznia Gdańska”, na co czekamy? Otrzymałam wszystkie potrzebne informacje o uroczystości w Sali Kongresowej, dla uczczenia poległych w katastrofie smoleńskiej, po której to, razem z „Jarosławem”(tak mówili) pójdziemy pod pałac. Patrzyłam, słuchałam rejestrując zachłannie, klatka po klatce, obrazy i głosy, chowając je w najbezpieczniejszych zakamarkach mojego jestestwa i mojej pamięci. Nie czułam już zimna, a wiatr stał się naszym sprzymierzeńcem, bo przemówił siłą biało-czerwonego lasu łopoczących chorągwi, a na licznych orły, jakby wyrywały się do lotu, z nimi … sursum corda! Z minuty na minutę przybywało ludzi, flag, transparentów i nikt nie narzekał na zimno ani na przedłużającą się w pałacu uroczystość. Stanęłam na szczycie schodów żeby ogarnąć tłumy, w pewnym momencie dostrzegłam przybycie Jana Pietrzaka z małżonką i zaraz na jego cześć rozległy się gromkie brawa. Po dłuższej chwili zapanował zgiełk, ludzie ruszyli w kierunku wyjścia z Kongresowej; „wychodzą”, podawano sobie informację. W zasięgu mojego wzroku pojawił się pisarz; Marek Nowakowski, podobnie jak wielu innych, rozglądał się dookoła ze szczytu schodów, rejestrując wzrokiem zebrane tłumy. A mnie wtedy przemknęła myśl: tylu nas zdradziło, ale przecież nie wszyscy… Podeszłam, uścisnęłam dłoń pisarza, wyraziłam radość, że jest dziś wśród nas, na co usłyszałam zapewnienie, że jest zawsze tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Zgodnie wyartykułowaliśmy nadzieję, że z tak potężnego zgromadzenia (przecież dawno niewidzianego w stolicy), powinno powstać coś istotnego.
Rozproszony tłum niemal błyskawicznie uformował się w pochód, szeroki na całą powierzchnię jezdni. Ruszyliśmy. Obok mnie pospiesznie przeciskali się górnicy w strojach galowych, z pióropuszami, żeby dogonić czołówkę, której już nie można było dojrzeć. Tuż za mną szła grupa młodzieży ,od czasu do czasu inicjująca okrzyki, natychmiast podchwytywane przez resztę tłumu, np.: „chcemy prawdy”, ”oddajcie skrzynki, weźcie premiera” albo "tu jest Polska". Pomiędzy śpiewami i skandowaniem haseł, jedni szli w zadumie, inni, jak kiedyś, toczyli „niedokończone Polaków rozmowy”… Dwaj mężczyźni liczyli tłum „kwartałami”, jeden twierdził, że jest nas ok. 20 tysięcy, drugi, że ok. 15 tysięcy. Marsz miał różne tempa, stąd, co jakiś czas szłam w otoczeniu innych osób. Szczególnie radowała liczna obecność młodzieży, chociaż, chyba poza maluchami, każdy rocznik miał tam swoje przedstawicielstwo. Przez długi czas kroczyłam obok bardzo starszej pani o szlachetnych rysach twarzy, która w drżącej ręce trzymała dużą flagę na solidnym drzewcu. Pomyślałam sobie, że to może jedna z nielicznych, ocalałych dziewcząt (z 1944), z Powstania Warszawskiego i wtedy, choć ze ściśniętym gardłem, odstąpiłam od pomysłu zaoferowania swojej (chyba nietaktownej) pomocy. Przy takiej konfrontacji, jakże mizernie wyglądała moja chorągiewka… Z drugiej strony kroczyli też piękni, młodzi małżonkowie(zdradzały ich obrączki), trzymali się za ręce i w wielkiej powadze nieśli wizerunki Marii i Lecha Kaczyńskich. Szłam również obok kobiety z widoczną ciążą i w pobliżu górali w pięknych regionalnych strojach, którym zazdrościłam ciepłych serdaków, a innej starszej pani, moherowej czapeczki chroniącej uszy od polarnego wiatru.
Pewien działacz PiS-u ze Szczecina, który był obecny na uroczystości w Sali Kongresowej, rozpływał się w zachwytach nad przemówieniem prof. Zdzisława Krasnodębskiego( pożałowałam, że mnie tam nie było), ale postanowiłam znaleźć je w internecie. Ponadto, ów pan, opowiedział mi o skandalu podczas rannych uroczystości pod Pałacem Prezydenckim, gdzie policja nie chciała dopuścić(nawet parlamentarzystów!), do uczczenia śp. Prezydenta L. Kaczyńskiego, przez złożenia kwiatów i zapalenie zniczy. To była oczywista prowokacja. Jednak, dzięki determinacji m.in. Joachima Brudzińskiego, który "skokiem przez płot"( historia lubi się powtarzać), przedostając się poza barierki, umożliwił dopełnienia, jakże pięknej, stosowanej przecież na całym świecie, tradycji składania kwiatów. Jednak najwięcej rozmów toczyło się wokół Katastrofy Smoleńskiej, haniebnych zaniedbań, lekceważenia opinii narodu, a nade wszystko, niedopuszczalnego oddania śledztwa stronie rosyjskiej i podejrzanych zachowaniach przedstawicieli obecnego rządu. Toteż na jednym z transparentów widniał napis:"Panie Tusk, za skandaliczne śledztwo smoleńskie człowiek honoru strzeliłby sobie w głowę! Wystarczy Pana dymisja wraz z rządem i PO. Komorowski, Pana ten apel przerasta, ponieważ Pan stracił zdolność honorową za: usunięcie krzyża, pomnik bolszewikom, Jaruzelskiego w Pałacu, współpracę z komunistycznymi upiorami". Było nas bardzo, bardzo dużo, prawdę mówiąc nie spodziewałam się aż takich tłumów! Dotarliśmy pod Pałac Prezydencki, który stał głęboko w tle, nadmiernie oddalony, jakiś obcy, zbyt niedostępny, bo odgrodzony szczelnym metalowym płotem i kordonem uzbrojonych policjantów. To był posępny widok... Pomyślałam, że może ci wszyscy nasi oponenci nie żartowali, kiedy wiele razy mówili, że się nas boją. Wyobraziłam sobie mężczyznę, np. Adama Michnika, który się boi tych starszych ludzi, wcześniej czuwających pod krzyżem albo tej staruszki z chorągwią czy pary młodych Polaków z portretami śp. M.L. Kaczyńskich… i mnie(?!), a gdzie mi tam do takiej ("słusznej" postury) medialnej bohaterki, Henryki Krzywonos?
Więc kogo tu się bać i z jakich powodów?! Może w istocie to nie nas się boją, ale prawdy?
- Rozmaite szczegóły, łącznie z przemówieniami, znajdziecie pewnie na oficjalnych stronach i licznych filmikach, dlatego ograniczę się jeszcze do mszy, w archikatedrze św. Jana oraz osobistych wrażeń.
Naiwnie sądziłam, że uda mi się wejść do wnętrza świątyni, tymczasem mój sukces był połowiczny, bowiem niesiona przez tłum, w dosłownym sensie(chwilami stopy miałam w powietrzu), osiągnęłam sam próg katedry. Moi współtowarzysze marszu wypełnili nie tylko wnętrze kościoła, ale też ul. Świętojańską i Plac Zamkowy, katedra okazała się o wiele za mała by nas pomieścić! Staliśmy niemal na baczność, ściśnięci jak przysłowiowe sardynki w puszce. Znalazłam się, ramię w ramię, z panem i jego ok. dziesięcioletnim synkiem, którzy przyjechali z Wrocławia. Mężczyzna parę razy unosił chłopca, żeby mógł zobaczyć ołtarz, pod koniec mszy, zmęczony synek przysiadł na ojcowskich stopach.
Wspaniałą homilię wygłosił proboszcz archikatedry(warto poszukać w internecie), a kiedy, wzmocniona tysiącami męskich głosów, „huknęła” pieśń: „Boże coś Polskę”, to nie byłam odosobniona w ocieraniu wilgotnych oczu.
Tuż po mszy wznosiliśmy okrzyki: „zwyciężymy”!
Wracając do hotelu przechodziłam koło placu wypełnionego autobusami, do których podążały grupy kompanów z uroczystości rocznicowych. Wtedy zaczęłam sobie uświadamiać, że przecież wielu z nich wolałoby wygodnie spać we własnych łóżkach i siedzieć w domach z bliskimi, niż tułać się nocą po niełatwych polskich drogach, w kierunku Gdańska, Szczecina, Wrocławia... i wielu innych miast. Więc co im kazało pokonać własne wygodnictwo oraz wszelkie koszty podróży i tak licznie przybyć do Warszawy? Nikt ich przecież nie mógł przymusić, nikt im, z tego powodu, nie mógł obiecać żadnych profitów, a wręcz na odwrót, po wcześniejszych prowokacjach pod krzyżem, mogli się raczej spodziewać nieprzyjaznego powitania. W efekcie rozważań, doszłam do radosnych konkluzji, że te kilkanaście tysięcy ludzi(lub kilkadziesiąt tysięcy, jak udowadniają organizatorzy z GP), to "czystej krwi" ideowcy, którym nie osobiste korzyści, a dobro Rzeczpospolitej leży na sercu. Przygnała nas tu konieczność zamanifestowania narodowej tożsamości i wspólna troska o losy naszego państwa . Wątpię czy nasi przeciwnicy(bez wynagradzania) zdołaliby zgromadzić taki spontaniczny tłum. Jestem ciekawa ilu Polaków dobrowolnie i na własny koszt, zechciałoby bronić tej wielkiej pustki- bezideowego "tu i teraz"?
Rano, w hotelowym pokoju, z braku innych mediów, dla prognozy pogody, otworzyłam tv(w domu nie oglądam) i na którejś ze stacji dowiedziałam się... po co byłam w Warszawie! Okazało się, że nie, jak sądziłam dla uczczenia rocznicy Katastrofy Smoleńskiej i w proteście przeciw manipulacjom przy śledztwie, ale robiłam "kampanię wyborczą Kaczyńskiego" i uwaga(!) uczestniczyłam w "obleganiu" Pałacu Prezydenckiego.
I to mógł być koniec mojego opisu, ale niespodziewany finał nastąpił w powrotnej drodze.
Nazajutrz wracałam kolejne 6 godz., co koń „Intercity” wyskoczy, w bezprzedziałowym wagonie. Kiedy dojeżdżaliśmy do miasta, w którym mieszka moja przyjaciółka, zadzwoniłam do niej ” z meldunkiem”, że wracam szczęśliwa, po spełnionej powinności obywatelskiej, a na jej dociekliwe pytania pokrótce, na gorąco, zdawałam relację. W pewnym momencie, na chwilę ujrzałam nad sobą czyjąś wykrzywioną wściekłością twarz i usłyszałam ordynarne krzyki, że mam się zamknąć, bo nie jestem tu sama i ona sobie nie życzy słuchać "głupot"… W sukurs przyszła mi elegancka młoda kobieta, siedząca obok, która stanowczo stwierdziła, że mam niepodważalne prawo rozmawiać przez telefon, jak każdy inny pasażer, a na dalsze impertynencje awanturującej się osoby zaproponowała, że w takim razie powinna jeździć osobno, np. wynajmując taksówkę.
Było jasne, że kobiecie, która słuchała mojej rozmowy przeszkadzała jej t r e ś ć, nie sam fakt telefonowania. Nie wykluczone, że będąc w Warszawie miała okazję zobaczyć na własne oczy naszą imponująco wielką manifestację, więc triumf organizatorów. Dla wszystkich przeciwników, to mógł być powód do złości.
Do tej chwili widzę jej twarz, która wyrażała wrogość. W obecnej rzeczywistości możemy wskazać tych, którzy noszą w sobie pokłady nienawiści, a ten osobisty defekt, przypisują takim ludziom, jak J.Kaczyński oraz nam, „ciemnogrodzianom” i „moherom”. To właśnie oni podzielili naród! A napastliwa osoba z pociągu była jedynie bezkrytyczną odbiorczynią kłamliwych mediów i wierną naśladowczynią takich postaci jak S.Niesiołowski czy J.Palikot, stąd, pewnie wolała fałszywe przekazy z tv, od mojej, prawdziwej relacji uczestnika i świadka.*
*14.04., Wczoraj zadzwoniła do mnie przyjaciółka, ogromnie przygnębiona, że w tv wypaczają obraz naszej manifestacji zmanipulowanymi filmami i relacjami. Ponieważ nie oglądam tv, weszłam na internetowe strony TVN i GW. - Nie wierzyłam, że słucham i czytam o uroczystości z 10.04.2011r., w której uczestniczyłam!
Doszłam do wniosku, że są to peerelowscy spadkobiercy, którzy dokładnie kopiują tamte metody zakłamywania rzeczywistości. Oni się boją prawdy!
Bowiem, jeżeli wcześniejsze zastraszanie i zniechęcanie do manifestacji, ani trudy podróży czy wreszcie niesprzyjająca pogoda- przenikliwie zimny wicher, nie powstrzymały, co najmniej k i l k u n a s t u tysięcy ludzi do przybycia 10.04. do stolicy, to serwilistycznym mediom nie pozostało już nic innego, jak tylko kłamać.
Dlatego bagatelizowali i zaniżali liczbę, nas, uczestników, dlatego złośliwie interpretowali przebieg uroczystości, dlatego zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego przedstawiali jako klęskę.
Rodacy, nie dajcie sobie wmawiać, że jesteśmy gorsi, śmieszni, zacofani bo wierzący, że nie liczy się przeszłość i ponadczasowe wartości moralne!
Mamy powody być dumnymi z naszych przodków,z wielu prawych i mądrych rodaków oraz dawnych obywateli jakże większej Rzeczpospolitej. Możemy się szczycić, że jako pierwsi, stawiliśmy zbrojny opór napastnikowi- hitlerowskim Niemcom, że w każdej części świata, gdzie toczyły się wolnościowe boje, tam walczyli nasi przodkowie, bohaterscy Polacy. Tak było w najcięższych bitwach II Wojny Światowej, np.; pod Monte Cassino- klasztorem, z którego Niemcy uczynili twierdzę "nie do zdobycia" i której żadna formacja, z paru tysięcy Aliantów(Amerykanów, Brytyjczyków, Nowozelandczyków i Hindusów) nie mogła zdobyć. Uczynili to Polscy Żołnierze, pod dowództwem gen. Władysława Andersa z 16/17 maja 1944r ! Stratedzy potwierdzają, że tym samym ocalili Rzym, podobnie jak wcześniej, latem 1940r., 151 polskich pilotów przyczyniło się do ocalenia Anglii. W słynnej bitwie powietrznej o Anglię, Polacy zestrzelili 203 samoloty Luftwaffe!
Polacy podczas okupacji, sami zniewoleni, uratowali największą liczbę Żydów, mimo, iż z rozkazu niemieckich okupantów, tylko na terenie Polski, groziła za to kara śmierci!
-Pochodzimy więc z odważnego narodu i mamy prawo do dumy, że jesteśmy Polakami. A to winno znaczyć, ludźmi otwartymi na inne- pokojowe nacje, ludźmi gościnnymi, narodem sprawiedliwym i niekonformistycznym, bo nadzwyczaj kochającym wolność. Polacy nawet pokonani nie ulegają i nie zginają karków! Kto temu zaprzecza, jest naszym wrogiem. To przecież czytelna oczywistość.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX WAŻNE! NA UROCZYSTOŚCIACH ROCZNICOWYCH KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ, 10.04.w STOLICY, BYŁO NAS, (ŁĄCZNIE Z MOJĄ SKROMNĄ OSOBĄ) WIELE TYSIĘCY, ZATROSKANYCH FAŁSZYWYM PRZEDSTAWIANIEM RZECZYWISTOŚCI, PRZEZ WŁADZE i SERWILISTYCZNĄ CZĘŚĆ MEDIÓW, ZATROSKANYCH O PRZYSZŁOŚĆ NASZYCH DZIECI i WNUKÓW, ORAZ LOSY WYNARODOWIANYCH OBYWATELI RP!
-JEDYNIE PRAWDA JEST CIEKAWA- (Józef .Mackiewicz)
* * * "Ktoś powie- banał i nie warto zajmować się pospolitymi sprawami. W takim razie, po co zajmować się ludzkim bytem, przecież banałem jest nasze życie ze schematyzmem, zwyczajnością, tuzinkowe i przyziemne. W moim przekonaniu, od tego należy zacząć ubogacanie osobowości. Nie ma innej drogi doskonalenia, tylko od podstaw, od abecadła etyki czy jak inni wolą ,od dekalogu. W dzisiejszym XXI wieku, przy widocznych efektach komercjalizmu i ateizacji nie warto rezygnować z przypominania o, przecież ponadczasowych, wartościach. Przeciwstawić konsumpcjonizm urokom szlachetności, przypominać o lojalności w przyjaźni, wierności w małżeństwie, o dobroci czy wielkoduszności, ale także o bezcennej wolności, o domu naszym- Polsce...Warto więc dotrzeć do tych nieprzygotowanych intelektualnie, nie należy pozostawiać ich jedynie w świecie powieści romansowych, taśmowych seriali, "tańców z gwiazdami", "big brotherów" itp. Wprawdzie wiele się zmieniło od czasów Henryka Sienkiewicza i skali oddziaływania samej literatury, ale trudno zgodzić się z ambitnym pisarstwem ściśle elitarnym, dostępnym jedynie wytrawnemu czytelnikowi, w rodzaju intelektualista- dla intelektualistów. Tymczasem, już widać pierwsze negatywne efekty oddziaływania masowych produkcji z fałszywymi treściami szeroko pojętej komercji, które sprzyjają degradacji społeczeństwa w sferze kultury i etyki." -autor: Ewakropkapl (Fragment z podstrony "Parabole") _________________________________________________________
"Literatura bywa szczególną fabryką produkującą kłamstwa. Kłębi się w niej od "autorytetów" i orwellowskich owieczek wypowiadających się z ogniem w oczach na każdy zadany temat."/Henryk Skwarczyński, "Majaki Angusa Mac Og"/ * Jak żyłam
...kiedy przyjdzie ta pora
gdy zapytają jak żyłam
to powiem że gorąco
szaleńczo niekiedy do zatracenia
zachłannie i bez opamiętania
pysznie jak zwycięzca
i podle jak przegrany
łakomie i niecierpliwie- że czasu braknie
z wypiekami na duszy- do utraty tchu... Ewakropkapl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- *** -22.10.2009r.-ZMARŁ ŚWIETNY DZIENNIKARZ, ZACNY PRZEŚMIEWCA, GODNY NASTĘPCA STAŃCZYKA, MACIEJ RYBIŃSKI. Smutno mi Boże...U mnie pozostanie, nie tylko w "ulubionych". JEGO myśli- na podstronie: "Z przymrużeniem oka"."
WAŻNE, dla mnie, BIEŻĄCE INFORMACJE, AD 2011:
MAMY ROK 2011! A w Ojczyźnie bez zmian! Rządzą: blaga i fałsz!
Nasze wnuki, na lekcjach historii, będą się uczyły, że okres władzy Tuska i Komorowskiego, był dla RP okresem haniebnego powrotu do samowoli i manipulacji, w którym Polska była pogrążona w fałszu i dezinformacji.
Poza wieloma innymi, najlepszym dowodem na powyższą sentencję, jest kuriozalna manipulacja przy ocenie przyczyny wielkiej katastrofy smoleńskiej. Opcja rządowa robi wiele, by naród nie poznał prawdy! -W RP, w STYCZNIU 2011 ROKU NADAL, 90% MEDIÓW, PRZEDSTAWIA P A R O D I Ę w MIEJSCE PRAWDY.
RP JEST OPANOWANA PRZEZ UBABRANYCH (w różnym stopniu, od reżimowych wodzów, po drobniejszych agentów i kolaborantów) więc SKOMPROMITOWANYCH w PRL-u, KTÓRZY TCHÓRZLIWIE i KONFORMISTYCZNIE POWIELAJĄ KŁAMSTWA, TĘPIĄC w NARODZIE PATRIOTYZM!
TO w WIĘKSZOŚCI WROGOWIE WOLNEJ POLSKI, BOWIEM TYLKO CZĘŚĆ z NICH, JEST ZWYCZAJNYMI GŁUPCAMI, KTÓRYCH WYPOWIEDZI ZAWSTYDZAJĄ SŁUCHACZY BĄDŹ CZYTELNIKÓW, a LISTA JEST DŁUGA...
* * * MOJE KOMENTARZE DO ARTYKUŁÓW PRASOWYCH,
uznane przez czytelników i te mniej docenione, jednak ważne dla autorki: Uwaga: kliknięcie na datę otwiera artykuł.
Ewakropkapl, pisze:(mój komentarz do art. w Rzeczpospolitej B.Wildsteina "Skazać Lecha Kaczyńskiego"
Przede wszystkim, kolejny raz d z i ę k u j ę za „nie odpuszczanie” tematu- tragedii smoleńskiej, jakby wielu, z dominującej koterii, sobie życzyło(patrz, wpis tkm). To jest arcyważna kwestia narodowa, która nas nie może znudzić, a winna zajmować, aż do finalnego odkrycia prawdy, a ta musi odpowiedzieć na zasadnicze pytania:
-czy to był tragiczny wypadek, a jeżeli tak, to z jakich bezpośrednich przyczyn,
-czy był to zamach, a jeżeli tak, to kto był jego sprawcą(zleceniodawcą).
Serwilistyczne media podrzucają „właściwe” odpowiedzi, jakby to była gra planszowa. Dopasowują swoje „życzeniowe diagnozy” do im, potrzebnej, wersji, a następnie szukają ewentualnych potwierdzeń, w szczątkowych łamigłówkach. Efektem tego są jedynie; „prawdopodobne-gdybania”. Jednak, znając mechanizm propagandowy(odziedziczony po peerelu), „mniemanologia”, tego medialno-rządowego układu, musi być powielana i systematycznie utrwalana w umysłach narodu, by osiągnąć cel. Po takim „praniu mózgów” naród powinien zawołać; „tak, winnym jest nieżyjący Prezydent”. Dlatego każde dementi, ma tu doniosłe znaczenie. Obnażajmy kłamstwa, brońmy faktów, nie domysłów i nie dowolnych interpretacji!
Opisana przez Autora taktyka manipulacji faktami, przypomniała mi inną tragedię i próbę zafałszowania prawdy. Czy pamiętacie Państwo, co się działo wokół politycznego morderstwa dokonanego w łódzkim biurze PiS-u? Zdrowo myślący obserwator sceny politycznej, doskonale orientuje się, iż były milicjant n i e miał żadnego “interesu” by grozić PO, a tym bardziej tak zasłużonemu jej członkowi jak Stefan Niesiołowski, bowiem cała Polska słyszała komu wygrażał morderca( dziś, już wiemy, że i członek PO). Ryszard C., nie miał o nic żalu (bo i o co miałby mieć), do PO! Jednak pro rządowe media nagłaśniały sprawę, nad którą (być może nie tylko) Niesiołowski z pijarem pracował, dla odwrócenia uwagi od mordu politycznego. Kiedy wreszcie potwierdziło się, że S. Niesiołowski jest łgarzem, nikt publicznie nie odszczekał kłamstw! W każdym razie, bezkarny do dziś Niesiołowski, nadal opluwa i ziaje nienawiścią. Mała analogia do ww. manipulacji… 100 Dziękuję wszystkim czytelnikom, szczególnie tym: 100 (piękna liczba!), którzy czytają moje komentarze i popierają prezentowany tok rozważań. -Do art. B.Wildsteina w "Rz"; “Insynuacje zamiast debaty”
Swego czasu, Charles de Gaulle stwierdził:”Dziesięcioro przykazań jest tylko dlatego tak zwięzłe, jasne i zrozumiałe, iż powstały bez pomocy ekspertów i doradców”. (Dygresja do „naukowych badań” i „eksperckich wniosków” prof.Krzemińskiego).
Natomiast, przy tego rodzaju „naukowych wywodach”, sprowadzanych do formułowania aksjomatów , intryguje mnie zadufanie naukowca we własny, nieomylny intelekt. Pyszałkowatość podobnych myślicieli, pozwala na głoszenie niesamowitych „dyrdymałów”, bez cienia wstydu. Przeciętny czytelnik może oniemieć, czytając napuszone teksty oraz zagmatwane tezy: „jestem za, a nawet przeciw”, z których najwyraźniej wyziera pustosłowie. Zwykle w takich okolicznościach, zastanawiam się, na czyje zlecenie powstają takie „dzieła” lub co jest ich faktycznym spiritus movens?
Ponadto, parę razy(kiedy jeszcze oglądałam tv) słyszałam wypowiedzi prof. Krzemińskiego i zapamiętałam jego wyniosłość i lekceważenie oponentów, co potwierdzałoby przypuszczenie o zadufanie w swoją uczoność czy wprost nadzwyczajne walory umysłu. Chociaż może to być zwykła poza, „na potrzeby mediów”…
Jednak wszystko to, o czym tutaj rozmawiamy, to wciąż ten sam temat; kondycji polskich intelektualistów z kręgu „elit”. Pewnie już wszyscy przeczytali świetną analizę R.Ziemkiewicza”Platforma, czyli upadek polskich elit”, ale może nie wszyscy „dostrzegli” niepozorny w formacie, artykulik P. Gursztyna(też w „Uważam Rze,” Nr2, który jest jakby uzupełnieniem pierwszej publikacji, pt.: Polityku, wystrzegaj się książki”. (Już sam tytuł wymowny- polecam i zdradzę jedynie, że autor ujawnia tu n a ł ó g Jarosława Kaczyńskiego, do… czytania książek.)
Natomiast obserwując wyczyny obecnych, samozwańczych elit, nie można się nie podpisać pod konstatacją Ziemkiewicza, że: „intelektualista zgłupiał i schamiał”.
Ad: mój bliźni; Panie „smutny”. Przepraszam, że zawęziłam (spłyciłam?) temat do „katolicyzmu”.
Bowiem w istocie przywołuje Pan kwintesencję wszelkich zagadnień, debatę o a u t o r y t e t a c h. Przecież tekst p. Wildsteina, też mógłby mieć podtytuł, np.:” Rzekome autorytety”. Wolałabym nie rozpatrywać tego wątku w kategoriach „winy”, a prześledzić problem historycznie, łącznie z obecnym: „tu i teraz”.
Posłużę się tutaj egzemplifikacją, z dobrze mi znanej epoki ostatniego zaboru i tworzenia II RP w środowisku Wielkopolan (małej Ojczyzny moich przodków). Otóż, w tym czasie, w moim rodzinnym mieście, największą estymą i to wszystkich stanów(!), cieszyli się przywódcy tajnych organizacji wolnościowych. (Pierwotnie chciałam napisać; patrioci, ale wtedy, patriotami byli wszyscy Polacy!)
Do ww. zaliczam przede wszystkim, znanego w mieście księgarza- wydawcę, wokół którego gromadziła się miejska inteligencja, łącznie z klerem, prawych i szlachetnych duchem i czynem, ale także trzon gimnazjalistów, którzy prężnie działali w Towarzystwie Tomasza Zana.
Właśnie owi ludzie cieszyli się niekłamanym autorytetem, na długie lata, a ich nazwiska przetrwały w pamięci, do dziś(choć coraz mniej licznych), a splendor spływał na całe rody. Takim Obywatelom, jak wspominany przeze mnie księgarz, reszta mieszczan „czapkowała” uniżenie, oddając szacunek.
Oczywiście to tylko jeden z przykładów i pretekst, do debaty o autorytetach, ich potrzebie, braku, przyczynach…
"Mir" pyta:” Kto powiedział, że mamy się kochać?”
..hmm, jak się nazywa Ten…, który nam to powiedział:” Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego” ?
3 Oto, moim zdaniem, mój najlepszy komentarz, który nie został doceniony...
-To nie Prima Aprilis!? -”Pomysł, aby generał Jaruzelski został zawieziony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na beatyfikację Jana Pawła II do Rzymu, to już rekord nonsensu.”
Tylko ktoś chory psychicznie albo wybitnie bezczelny może tak dalece testować nerwy Polaków!
+62 Komentarz do:"Rymkiewicz zaprasza na rozprawę" -niezależna.pl
Szanowny Panie Jarosławie! Niezmiernie żałuję, że nie będę na tej rozprawie (jedynie z tak prozaicznego powodu jak wielka odległość ), ale duchem będę z Panem.
Pokonać Michnika, erudycie Pana proweniencji , nie będzie trudno. Od dawna oczywistym jest, że tenże dziennikarz, "niepraktykujący" historyk, w istocie lewak i( łagodnie mówiąc) impulsywny, przy tym nadużywający alkoholu, czym się szczyci-(załączam dowód; http://www.youtube.com/watch?v=54itklVZ2pQ&feature=relmfu )-nie jest przecież oratorem(i nie mam tu na myśli jąkania),a jedynie krzykaczem i mącicielem.
Z tych powodów Michnik nie polemizuje, nie prowadzi debat ze swymi adwersarzami, a występuje do sądu, niestety, nie broni "swych racji" osobiście, a przez kancelarie adwokackie, również z tych samych, ww. przyczyn.
Szanowny Panie Jarosławie, niezależnie od procesu, Pan już jest zwycięzcą i będzie nim jeszcze na długo, kiedy o Michniku nikt już nie będzie chciał pamiętać. Idą lepsze czasy...
Życzę dobrego zdrowia i samopoczucia, a proces będę śledziła uważnie.
Ewakropkapl, pt., 2011-03-04 23:14e nim
7mar 2011 o 17:56- do art. w "Rz" M.Domagalskiego"Czy Komorowski za ciebie zagłosuje?"
Powtórzę; KOGO WYBRALIŚCIE NA PREZYDENTA RP…?!
Tylko, jak się człowiek przyjrzy temu elektoratowi, np. niby-inteligencji, niby-artystom, czy tym podobnym…, którzy się prześcigali w opluwaniu śp. Lecha Kaczyńskiego, następnie Jarosława Kaczyńskiego, to przestaje się dziwić, bo jaki elektorat, taki prezydent. Np. taki Olbrychski Daniel,który przeciwników politycznych „chce bić po mordzie”, Owsiak Jerzy podobnie, (ha!) nawet kobieta, niejaka Czubaszek Maria daje dobre rady, by dawać „po ryju” itd., itp. Oto elektorat PO, który wybierał B. (Gafa)-Komorowskiego.
Resztę cytatów „wybitnych ludzi” (czyli nieokrzesanych typów i pospolitych lizusów) poczytajcie Państwo w najnowszym numerze „Uważam Rze”(świetny!) , włos się jeży, porażające, żenujące, mistrzostwa w chamstwie… to pierwsze, co mi przychodzi do głowy po przeczytaniu artykułu K. Feusette.
+19 (c.d. powyższego tematu) komentarz do art Krzysztofa Feusette w "Uważam Rze", "Ludzie z plasteliny"07.03.2011.- -Warto czytać „Uważam Rze”! Artykuł pana K. Feusette jest PORAŻAJĄCY!
Nie znałam wszystkich ekscesów, całego steku wyzwisk, złorzeczeń, wypluwanego jadu, zachęcania do rękoczynów; „w mordę”, „w ryja” itp., itd., które to słowa padają z ust znanych „artystów”, dziś głównie jedynie, celebrytów.
Trzeba to przeczytać! To jakby festiwal w prześciganiu się, kto lepiej podliże się rządzącym (PO, Tuskowi, Komorowskiemu…), kto wypowie podlejsze słowa, większą obelgę, ohydniejszy dowcip… Opisy żenujących i zarazem tragicznych zachowań ludzi, którzy powinni pozytywnie różnić się od pospólstwa, od awanturników, od pierwszego lepszego gbura czy nieokrzesanego prostaka. Powinni być wzorcami dla gminu! Tych ludzi winny cechować takie przymioty, jak w r a ż l i w o ś ć wyższego rzędu, a przynajmniej podstawowa empatia dla współobywateli, dla innego rodaka, dla człowieka…
-Teraz zaczynają dezerterować, wycofują się chyłkiem, bo jak szczury na tonącym okręcie, dostrzegli nadciągającą nawałnicę. Niektórzy zamilkli raptownie, czekają(?) , na nowego „wybrańca”, któremu będą nadskakiwać, schlebiać i pewnie znowu opluwać jego adwersarzy… Odrażające…, trzeba przeczytać ten artykuł i zapamiętać te nazwiska…
Kiedy wielu, również tu na forum, przy okazji dyskusji na temat przekłamań J.Grossa, bagatelizowało sprawę, uświadomiłam sobie, że, w istocie, również i ci, dołączają do grona manipulantów deprecjonujących obraz naszych przodków II RP, fałszując najnowszą historię Polski.
- Do dziś zastanawiam się nad tym niebywałym zjawiskiem (przynajmniej na taką skalę)- tendencyjnego przedstawiania Polski i Polaków w gorszym świetle.- Takie umniejszanie naszych wartości, a w licznych przypadkach explicite; o s z c z e r s t w a, kilkadziesiąt lat po wojnie, szczególnie teraz, pojawiają się w dziwnych kontekstach.
Oto dwa ośrodki tych manipulacji: niemiecki i żydowski (do którego w niezrozumiały sposób dołączyli niektórzy ludzie polskiej sceny publicznej), zdawało by się o różnym doświadczeniu historycznym, więc odmiennych interesach, dziś „ramię w ramię” (Gross, Steinbach), zmieniają historię, na niekorzyść Polaków.
Dlaczego? Wiele się mówi, o żydowskiej interesowności,powraca temat odszkodowań, które rzekomo RP, winna wypłacić Żydom, ale czy to w istocie tylko o to chodzi? Czy ten zniesławiający nas, niemiecko-żydowski tandem nie ma głębszego sensu?
Otóż, proszę sobie przypomnieć o co w istocie chodzi Erice Steinbach. Filozofia jej działania faktycznie sprowadza się do oczyszczenia pamięci Niemców z okresu II WŚ i polskiej okupacji, czyli zamianie ról z winowajców na ofiary oraz umniejszenie martyrologii Polaków, prawdziwych ofiar niemieckiej napaści i okupacji. W konsekwentnym działaniu ruch E. Steinbach, dąży do utrwalenia w młodym pokoleniu, które nie ma doświadczeń wojennych, spreparowanej wersji historii, w której to, przede wszystkim Niemcy, byli ofiarami w y p ę d z e ń.
Natomiast u takich żydowskich propagatorów, jak Jan Gross, chodzi o całkowite przewartościowanie i degradację cech, do tej pory przypisywanych Polakom, jak szlachetność, bohaterstwo, lojalność…
Sadzę, że trzeba spojrzeć na problem tej antypolonistycznej nagonki, szerzej oraz posiłkować się społeczną psychologią. Bowiem kwintesencja problemu leży w głębokich kompleksach obu narodów.
-Oto Polacy: pierwszy naród(mimo niewspółmiernie słabszej wojskowej sile), który zbrojnie stawia opór napastnikowi- Niemcom(nie nazistom!); jedyny, który pod zniewoleniem niemieckim posiadał podziemnie struktury państwowe, naród zwyciężony, ale nigdy nie u l e g ł y; Polacy, którym się w tym czasie, udało przedostać za granicę (głównie przez Węgry) nie uciekają do Ameryki i nie zaszywają się, w bardziej bezpiecznych rejonach świata, ale o c h o t n i c z o tworzą oddziały lub przyłączają się do innych i walczą na frontach świata, w n a j c i ę ż s z y c h bitwach: to Polakom- tylko im, udało się pokonać „twierdzę nie do zdobycia"- Monte Cassino, co oznaczało ocalenie Rzymu(!)(gen. Anders), pod Falais, ocalenie Gandawy, Bredy…(gen Maczek); Bitwa o Anglię, gdzie bezprecedensowy popis bohaterstwa i doskonałej sztuki pilotażu pokazali polscy lotnicy, przyczyniając się do obrony Anglii; wcześniej młodzież i dzieci Warszawy występują zbrojnie przeciw ogromnej sile niemieckiego okupanta; to Polacy, mimo iż t y l k o na terenie Polski, był zakaz jakiejkolwiek pomocy Żydom, pod karą ś m i e r c i, ocalają najwięcej obywateli żydowskiego pochodzenia itd, itp. …. Więc jak to znieść, tyle bohaterstwa Polaków, pomimo ran, głodu, śmierci, a po drugiej stronie…
Niemcy – agresorzy i Żydzi- ci którzy byli obiektem bestialskiej zagłady (choć różnie zachowywali się w gettach) oraz ci, którzy w USA nie chcieli przyjąć statku z własnymi uciekinierami z Europy…
Kto powie, że poza pragmatyką, nie ma tu powodu do głębokich kompleksów obu tych narodów ?
16
*** Do:„Poeta i cenzor…” B. Wildstein, 14.03.2011 „Uważam Rze” Szanowny Autorze, stworzył Pan przenikliwą analizę dwojga odmiennych światów, przeciwieństw tak oddalonych, że bez zbytniej przesady można rzec, iż JM. Rymkiewicza jest antonimem A. Michnika (i na odwrót). Konfrontację doskonale pogłębia analiza utworu poety, który dotyka istoty w jakże rozbieżnym pojmowaniu tej samej prawdy, tylko w dwóch antagonistycznych wariantach; dla Polski i przeciw Polsce. Panie Bronisławie, ten nietuzinkowy artykuł, to już nie „zwyczajna dziennikarska praca”, tu górę bierze pisarskie zacięcie! Z przyjemnością kontemplowałam wraz z Panem nad ewenementem tego oto czasu, w którym poetę pozywa cenzor. Dziękuję i za ważką treść, i za piękną formę.
Jeszcze krótko odniosę się do krytyki wiersza JM Rymkiewicza: „Do Jarosława Kaczyńskiego”. Otóż, nie da się uwierzyć, że jakiś publicysta (w każdym razie człowiek zarabiający pisaniem), może właściwie nie odczytać przesłania poety. Jeżeli ktokolwiek nie potrafi zrozumieć takiego wiersza, powinien wstydliwie zamilknąć. Natomiast „oburzenie salonu III RP”, o którym Pan pisze i odczytywanie dosłowne (pomawianie o złodziejstwo), jest typową manipulacją takiej koterii, jak Agora, GW itp. Zresztą cała filozofia A. Michnika opiera się na kilku kluczowych określeniach: tolerancja, (bądź, w zależności od potrzeby: nietolerancja), nacjonalizm, antysemityzm itp., którymi manipuluje dowolnie, stygmatyzując przeciwników. # Do art. Igora Janke:"Wyborcza", znicze i poziom naszej głupoty"
To jest wciąż ta sama sprawa, bo przecież w istocie, nie o znicze czy śmieci tu chodzi. To jest codzienna, zaprogramowana dywersyjna „praca u podstaw”, środowiska GW. To jest ich długoletnia systematyczna walka z polskością, więc: tradycją, wiarą i takimi cechami narodowymi Polaków, jak szlachetność czy szacunek dla zmarłych i pokora wobec tragicznego extremum. To zwalczanie polskości nakazuje wygrzebywać incydentalne sprawy złych zachowań Polaków i nagłaśniać je, przy pomocy takich nierzetelnych publicystów jak J.Gross, m.in., by przykryć najpiękniejsze cechy naszego narodu: bohaterstwo, szlachetność, bogobojność (umiłowanie wyższych wartości), patriotyzm… i zdeprecjonować naród we własnych oczach, aby się czuł winny, gorszy, zakompleksiony! To jest ciąg dalszy tej samej działalności, która skłoniła spółkę Agora do pozwania przed sąd polskiego poety JM Rymkiewicza, którego „winą” według „michnikowszczyzny” jest spełnianie pisarskiego obowiązku, tradycji- wynikającej z nakazu zacnych polskich poetów, którzy od zarania naszego piśmiennictwa; napominali, wyśmiewali, przestrzegali, udzielali wskazówek, podnosili na duchu… Przy takich utworach uczyło się, wzruszało i dojrzewało wiele pokoleń Polaków.
GW ma ambicje z m i e n i ć to polskie społeczeństwo, ciągle zbyt patriotyczne i religijne, na swoją modłę. Wyrzucić z niego to, co Polacy uważali od wieków za najcenniejsze; umiłowanie wolności (a nie dowolności i wyuzdania), przywiązanie do tradycji oraz wiarę(którą się wyszydza wraz z „wierzącym ciemnogrodem”).
Nijakim narodem, bez kulturowej ciągłości, nieutożsamiającym się z przodkami, bez ich moralnych autorytetów, łatwiej sterować i to jest cel, który, z naszym przyzwoleniem(!), mogą osiągnąć.
Na ten sam temat, polecam doskonałą rozprawkę autorstwa B. Wildsteina w najnowszym „Uważam Rze”.
Odpowiedź do komentarza internauty;"dd", pod tekstem P. Skwiecińskiego:"Stawką jest wolność słowa" z 18.03.2011r.
- Nie ma Pan racji! Poeta, nie jest „na etacie”, tworzy w najrozmaitszych okolicznościach, miejscu i czasie… W rozmowie, nie musi „recytować” swoich utworów, z których wiele mówi to samo, co zawarł w prozie, w publicznych wypowiedziach(patrz- jakże wymowny wiersz „Do Jarosława Kaczyńskiego”). Jeżeli poeta napisał, że są:”Dwie Polski „, to przecież każdy to widzi i przeciętny obywatel wskaże, że jedną Polskę reprezentują patrioci, drugą tzw. „michnikowszczyzna”(inni mówią:salon, lewactwo…)
Natomiast wielką manipulacją jest porównanie jakie Pan ośmielił się uczynić, stawiając znak równości między nienawistnym i obraźliwym zawołaniem(o „durniu”!) L. Wałęsy, dot śp. Prezydenta L.Kaczyńskiego, a stwierdzeniem, że ludzie środowiska GW są kontynuatorami idei w y n a r o d a w i a n i a Polaków !
Wybuch Wałęsy, to oczywista inwektywa, natomiast wypowiedź poety, to odczytanie wprost- ideologii, która gubi naród, a on- JM Rymkiewicz(jak każdy poeta!) ma obowiązek o tym przestrzegać! W każdej formie narracji! @ do tego samego art. odpowiedź na komentarz:"jaru"
Gratuluję przemyśleń, aczkolwiek rozumiem, że przyrównanie dążeń „michnikowszczyzny” do religii, jest jedynie rodzajem metafory. Bowiem twierdzę, że A.Michnik jest bezideowcem, raczej człowiekiem wypalonym wewnętrznie(może kiedyś, w młodości miał idee…). Zaryzykowałabym pogląd, że ten pan cierpi z powodu braku idei, stąd jego frustracje, a nawet być może zawiść. Proszę tylko porównać dziennikarza Bronisława Wildsteina (mam nadzieję, ze się na mnie nie obrazi!) i dziennikarza Adama Michnika, jak krańcowo różnie wypowiadają się o Polsce. Może dotykamy tu ważnego spostrzeżenia, że pan Wildstein utożsamia się z polskimi sprawami, z narodem, nie jest t y l k o obywatelem RP, a pan Michnik czy utożsamia się z polskim narodem? Jeżeli do idei można zaliczyć pragmatyzm, to chyba A. Michnik jest zimnym pragmatykiem. Ideowcem jest pan Rymkiewicz, „jaru”, pan Wildstein, ja… i tym podobni.
***A to moja reakcja na wiadomość o pisarstwie, jaśnie nam panujacego prezydenta RP, z ramienia PO do art. Piotra Gosiek:"Czego "Wyborcza"się nie wstydzi(18.03.2011)
To jest hit! Myślałam, ze Panowie, tak niesmacznie dworują sobie z jaśnie panującego…, a tu czytam i oczom n i e wierzę… Tylko, że sprawa nadal wygląda paskudnie zawstydzająco, bo B. Komorowski przeprasza(cytuję):”Tak, jak za każdy błąd, i za błąd ortograficzny chciałem przeprosić”, ale za j e d e n błąd! Rany, to on nie wie, że w tym niedługim zdaniu zrobił dwa błędy Jak myślicie, za który przeprasza?
-Oto słynna twórczość pana prezydenta RP: „Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bulu i nadzieji na pokonanie skutków katastrofy.” * Do art. R. Ziemkiewicza("Rz")pt.:"Rodzinna tragedia Wioli na pozycji libero"
Co tam Jastrun…, ale co na to nasza Noblistka?!
Niech się wypowie, naród prosi! Oczekuję równie głębokich opinii, jak ta, przed wahaniami pani Szymborskiej, w sprawie przyjęcia(bądź odrzucenia) orderu Orła Białego (bo jednak ten Nowosilcow…).
Przepraszam, ale cóż zrobić, po takiej wypowiedzi poetki, mam dziwaczne skojarzenia.
+181 Ciekawa wymiana zdań z komentatorem o niku: "fritz", która ma swoje korzenie dwa lata wstecz (styczeń 2009r.)
http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2011/03/20/pani-prezydent-jako-kwintesencja/#comments
Fritz! W tej kwestii zgadzam się z Tobą! Teraz rozumiem o co Ci chodzi…
Bezsprzecznie, sprawa NIEPODLEGŁOŚCI RP, to absolutnie nadrzędna wartość, której n i e wolno nam zaprzepaścić. Oczywiście, B. Wildstein ma rację, a tekst R. Ziemkiewicza potraktowałam jako prowokację człowieka zrezygnowanego (może słabej wiary), którego w istocie nie może usprawiedliwiać rozczarowanie rzeczywistością. Jednak to są teksty sprzed 2 lat, z biegiem czasu, sprawy wyglądają nieco inaczej, a pan Ziemkiewicz, „wziął te sprawy w swoje ręce”(a może i „do serca” Twoje uwagi) i np. ,obok pisania dobrych tekstów, swój patriotyzm manifestował dosłownie, w minione Święto Niepodległości!
Imponuje mi Twój patriotyzm i bezkompromisowość w spawie niezawisłości i to gorące orędownictwo za J. Kaczyńskim. Jako Wielkopolanka z urodzenia(z dziada, pradziada…), dobrze rozumiem Twoje veto w kwestii niemieckich wpływów na losy RP, zresztą, jakichkolwiek obcych wpływów. Miejmy nadzieję, że tym razem uda nam się uratować, to, w co wierzymy. Pozdrawiam Ciebie i wszystkich pasjonatów niepodległej Polski.. @Do art. B. Wildsteina"O buncie raz jeszcze"
Około godzinę temu, na blogu R. Ziemkiewicza odpisywałam (już znanemu)komentatorowi- fritzowi, który wspominał na łamach „Rz”, wymianę poglądów, sprzed 2 lat, między panami: B. Wildsteinem i R.Ziemkiewiczem, na temat niepodległości (choć pan Rafał, raczej o podległości, czego nie może mu zapomnieć ww. komentator).
W istocie jest to ten sam temat, bo dotyczy naczelnej wartości Ojczyzny- RP.
Ojczyzna…
Najstarszy brat mojej Mamusi, ułan, student, żołnierz kampanii wrześniowej,(na wszelki wypadek dodam, że patriota, co wówczas było oczywistością), z transportem inteligencji wielkopolskiej, został zesłany do KL Auschwitz, gdzie, po kilku miesiącach, w swoje 26 urodziny, został zamordowany. W zachowanych pamiątkach posiadamy listy i (m.in.) podanie do szkoły lotniczej, w którym swój wybór uzasadnia, chęcią służenia Ojczyźnie- za każdym razem pisane od wielkiej litery.
Panie Bronisławie, dla zachowania zdrowia psychicznego oraz dobrego smaku, nie oglądam tv, więc; banału, kiczu, głupoty,manipulacji, tandety, agitacji, próżności, sztucznych uśmiechów na sztucznych twarzach wielu- brzydkich na duszy… Dziękuje Panu za ten demaskatorski przekaz, który „tu i teraz” nie powinie już szokować, po licznych przykładach ogólnego świętokradztwa i bezczeszczenia wartości, a jednak, mnie, znowu poraził.
Najwybitniejszy twórca Oświecenia napisał:
„Święta miłości kochanej ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe!
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny,
Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe.
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny,
Gnieździsz w umyśle rozkoszy prawdziwe,
Byle cię można wspomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać.”
- I tak sobie myślę, jacy oni muszą być śmieszni w oczach tej klaunady(K.Jackowskiej i reszty), ten mój zamordowany za Ojczyznę krewny i ten hrabia Krasicki…
231 24.03.2011-To mój komentarz do wyroku zasądzajacego od Krzysztofa Wyszkowskiego przeprosin Lecha Wałęsy za stwierdzenie, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem UB: http://www.youtube.com/watch?v=5v-hs5HGQC8&feature=related -do art. "Jam session z premierem" B. Wildsteina ("Rz")
Nie wiem czy należało by współczuć Arturo(wi), czy raczej zlekceważyć ten rodzaj „dumy” …
Nie oglądam tvn i nie chciałabym słuchać Donalda Tuska. Po niemal 4 latach, wiem czego mogę się spodziewać i z niewielkim procentem dopuszczalnego błędu, przewidzieć z góry, jak będzie wyglądała taka debata. Mataczenia, mizdrzenie się, obietnice na „lepszą” przyszłość- efekty mozolnej pracy piarowców.
Nie dowiedziałam się konkretnie z której wypowiedzi Arturo był szczególnie dumny, co tak doniosłego powiedział jego „obiekt zachwytu”, więc muszę się domyślać, że był pod wrażeniem całości występu. Po kategorycznym stwierdzeniu o dyskutantach i Kaczyńskim, mam prawo domniemać, że wszystko, cokolwiek kiedykolwiek powiedział lub wypowie Donald Tusk, Arturo przyjmie z podziwem.
Konkludując, wyznam moje przekonanie, że z premiera D. Tuska nie można być dumnym, a wręcz odwrotnie. A kto potrzebuje dowodów na to twierdzenie, niech przeczyta doskonałą analizę R. Ziemkiewicza(Uważam Rze nr7)”Katastrofa po katastrofie”, pod którą, w całości się podpisuję.
Postscriptum.
Natomiast, co do rozważań pana Bronisława o tym czy to raczej dziennikarze powinni być interlokutorami premiera, to też tak sądzę z zastrzeżeniem, że tylko twardzi( nie bojaźliwi) i oczywiście nonkonformistyczni.
Np. nieporozumieniem nazywam wywiad przeprowadzony przez Małgorzatę Subotić ze Stefanem Niesiołowskim, w ostatniej „Rz”. Rozumiem tylko,że pani Małgorzata, jako kobieta, mogła mieć obawy, przed znanym pieniaczem( ja bym miała!), ale żeby ani jednym słowem nie zapytać o podstawową kwestię wiarygodności tegoż rozmówcy… Przecież do dziś nikt nie rozliczył S.Niesiołowskiego z jego publicznego kłamstwa, które miało na celu zafałszowania sprawy i odwrócenie uwagi od politycznego morderstwa popełnionego przez Ryszarda C., byłego członka PO.
Natomiast większość wypowiedzi S. Niesiołowskiego, jest na żenującym poziomie i można nazwać listą „wściekłych przymiotników”, a PiS i Jarosław Kaczyński mają tu dobry materiał do procesu sądowego, szczególnie w ostatniej wypowiedzi Niesiołowskiego.
Konkludując, w obu przypadkach, „przepytywani” nie mieli odpowiednio dobranych pytających.
121
**do art. Rafała Ziemkiewicza w "Rz",; Z cudzej piersi się wyrwało":
I niech nikt nie próbuje nas przekonywać, że nie liczą się korzenie, że dom rodzinny, wychowanie, nie maja wpływu na późniejsze życie dorosłego człowieka. Czym skorupka za młodu… A jeżeli są odstępstwa od reguły, to tylko wyjątki, te potwierdzające prawidło. Rodzice większości członków dzisiejszych samozwańczych „elit” byli tylko obywatelami czy rezydentami RP, więc nie utożsamiali się z Polską, jej kulturą, obyczajami, historią i religią. Jakie więc dziedzictwo przekazali swoim dzieciom: Agnieszce, Adamowi…i wielu, jakże wielu(!) im podobnym…
Dlatego należy się zastanowić kogo ci ludzie reprezentują oraz czyje poglądy prezentuje i implantuje nam gazeta red. A. Michnika?
+318 @do tego samego art. doskonały komentarz "osv":
"Myśle, że jako językoznawca RAZ zna różnicę semantyczną między szpiegostwem a zdradą, więc nie musisz dzielić włosa dedukcji na czworo.
Dobrymi chęciami Adama Michnika i jego miłością do ojca jest wybrukowane piekło polityczne w Polsce.
Jeżeli najwięksi intelektualiści, politycy i zwykli szarzy ludzie mówią mu, że nie chcą jego ideologii ani jego światopoglądu i nazywają Adama Michnika manipulatorem, to znaczy, że Polacy źle się czują w politycznych butach Adama Michnika. Oskarżanie tych milionów ludzi o antysemityzm jest nadużyciem i perfidną manipulacją, tym wiekszą, że jako naród, Polacy, żyją we własnym państwie od stuleci. I aby móc określać się Polakami, katolikami, patriotami, nie potrzebują do tego przyzwolenia Adama Michnika. Wystarczy im pluralizm i demokracja w Polsce. Cała Polska nie może przecież składać się z samych rusofilów, jak kiedyś określił siebie publicznie Adam Michnik."
oraz: 28 mar 2011 o 09:27 _______________________________
Dyskusji c.d. …
Perfidia zorganizowanych działań żydowskich, jest kuriozalna i alarmująca! W dzisiejszym artykule w „Rz”, J. Przybylski przedstawia stanowisko Schneidera, sekretarza(Światowego Kongresu Żydów):
„Wyraził jednak nadzieję, że rząd Donalda Tuska usiądzie do stołu i zacznie już pozamedialną dyskusję o sposobie restytucji przejętego mienia lub wypłaty ofiarom Holokaustu i ich spadkobiercom odpowiedniego odszkodowania. – Mamy nadzieję, że rząd zmieni zdanie, ponieważ ta sprawa wisi nad Polską od końca drugiej wojny światowej. Sądzimy więc, że warto się z nią uporać i wzorem innych państw zamknąć już ten smutny rozdział w historii, pomagając przynajmniej ocalonym z Holokaustu”
W jednym, krótkim cytacie 2 razy użyte słowo Holokaust(czyli; prześladowanie i zagłada Żydów). Co ten człowiek sugeruje? Czy to ciąg dalszy fałszowania historii? Czy manipulacyjne „dzieła” Grossów z wielokroć przesadzoną liczbą ofiar, to przypadkiem nie było preludium do wyłudzenia zapłaty za Holokaust n i e przez Polskę i Polaków przeprowadzany? Czy wyciągnąwszy już wszystko od Niemców, ciągle nienasyceni, Żydzi próbują nas zwyczajnie obłupić? Co to znaczy, że mamy „zamknąć już smutny rozdział w historii, pomagają przynajmniej ocalonym z Holokaustu”? Jak to mam rozumieć, czy przez te ponad 65 lat od zakończenia wojny bogate żydostwo amerykański, które n i e zaznało Holokaustu, nie pomogło jego europejskim ofiarom, swoim współbraciom i ci ciągle żyją w „poholokaustowej” nędzy? To ma być zadośćuczynienie? To my, Polacy, podobne ofiary niemieckiej napaści i okupacji, w swej masie niemajętni, mamy „pomóc ocalonym” Żydom? W tym kontekście zasadnym będą pytania o zadośćuczynienie Polakom-ofiarom i nam, ich spadkobiercom.
Więc pytam; kto pomoże Polakom, ocalonym z 5-letniej traumatycznej okupacji, głodu, obozów, ograbionych z mienia oraz ponad 45 lat kolonialnego zniewolenia? Do jakiej nacji (państwa) powinniśmy się zwrócić, my biedni i poszkodowani Polacy?
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” Czy nasze dzieci w szkołach, podległych minister K.Hall są uczone w oparciu o wartości, które akceptujemy…-to jest problem, nie kolejne propagandowe przedwyborcze bajki premiera.
trochę późno przeczytałam rozmowę Pań… Włączając się do interesującej wymiany myśli, podobnie, jestem przekonana, że mimo peerelowskiego zniewalania, znanych indoktrynacji( a znam je z osobistego punktu odniesienia, w środowiskach oświatowych PRL), ówczesne nauczanie i wychowywanie młodzieży w wielu szkołach było pożyteczniejsze dla przyszłych pokoleń i mniej szkodliwe dla tożsamości narodowej i uczuć patriotycznych.
I tak, jak stwierdza „Leko”, wiem, że była w tym zasługa dawnych nauczycieli i mądrych dyrektorów szkół, z pokolenia przedwojennych patriotów, którzy mimo komunistycznej propagandy, potrafili inteligentnie przekazać nam ponadczasowe, cenne wartości narodowe i humanitarne. A dziś...
@@@
Gdybym była ciekawa, to zapytałabym czy Michnik był trzeźwy, podczas tej rozmowy…
Bo jeżeli by się przypadkiem okazało, że był, to czy powinnam się czuć obrażona(?), ale nie mając tej pewności, (bo jednak skomasowanie bredni budzi podejrzenie o promile we krwi)powiem krótko, żałuję, że przeczytałam te błazeństwa.
I wzdycham sobie, że ten wielki spryciarz wiedział co robi, odmawiając emigracji do Izraela, bo gdzie by tam znalazł tak naiwnych ludzi, jak tu-wielu Polaków? Czy w Izraelu w tak łatwy sposób zostałby „dożywotnim naczelnym” gazety i czy w Izraelu mógłby bezkarnie uprawiać antypaństwową(anty izraelską) politykę i żyłby niczym Krezus, jak tu w Polsce? +22 Ewakropkapl27.04.2011 moja opinia do:"Brzydkie wyrazy" Waldemar Łysiak(Uważam Rze) Szanowny Panie Waldemarze. Witam Pana, z przyjemnością, na łamach “Uważam Rze”. Przez Pana premierową”bezkresną niezawisłość” przejechałam mój przystanek! Więc już pierwsze skutki Pana “pisaniny” są… A przecież, już kolejna “łysa prawda”, stwarzać może następne implikacje( i to o wiele poważniejsze od mojej dłuższej drogi per pedes)! Ze wszech miar, to był świetny pomysł, nie tylko marketingowy, by dołączył Pan do wypróbowanej czołówki dziennikarskiej. W tym kuriozalnym “tu i teraz” porządny człowiek też musi mieć swoje satysfakcje. Bo kiedy (oczami wyobraźni) widzi, jak załgana konkurencja traci czytelników i wpada w sidła własnej propagandy zaczynając się bać ( sięgając po kolejne szklaneczki alkoholu), bowiem dostrzega wreszcie te, własnej produkcji “strachy na Polaków”; …Kaczora, polskie staruszki pod krzyżem, dziesiątki tysięcy patriotów w stolicy-10.04. ,… dobre wyniki sprzedaży “Uważam Rze” i teraz jeszcze tego Łysiaka(!), to oblicze moje zastyga w uśmiechu jokera.
Więc tym radośniej witam i pozdrawiam, Tego, który pierwszy zdiagnozował ten nieszczęsny, dla po peerelowskiej Polski, okrągłostołowy bilans otwarcia.
Ewakropkapl Szanowny Panie Bronisławie. Z Pana „słowniczka” szczególnie utkwiły mi w pamięci rozwinięcia haseł: „Oszołom” i ” Transformacja” -absolutnie trafne i wyczerpujące.
Natomiast, mam spory niedosyt przy haśle: „Michnik Adam”, bowiem uważam, że z tym panem jest, hmm…, o wiele gorzej.
Mimo powszechnej wiedzy, o swoistym rozumieniu, przez A.Michnika, zasad demokracji i roli wymiaru sprawiedliwości, jednak pokusiłabym się o dosadniejszy opis tej postaci, posiłkując się cytatami(np. z Herlinga-Grudzińskiego czy Stefana Kisielewskiego), a i paroma perełkami o sobie, samego „bohatera”(z serii; żenada i fanfaronada). Pozdrawiam
Nie wiem czy mój przykład będzie lepszy, ale z pewnością najaktualniejszy…
Otóż a`propos „rugowania”, chociaż należało by raczej stwierdzić: permanentnego pouczania i przerabiania Polaków na swoją modłę przez Gazetę Wyborczą, ta, wreszcie trafiła na odpowiedniego przeciwnika.
Bo do niedawna osamotnionym „chłopcem do bicia”była (ponad 1/3 narodu), tych „bogoojczyźnianych”, prawych ludzi oraz członków PiS(oczywiście, ze znienawidzonym Jarosławem na czele), czyli ogólnie „mohery”.
Aż tu, nieopatrznie, GW uderzyła w grupę kibiców, wyolbrzymiając każdy najmniejszy incydent(a nawet , jak twierdzą świadkowie, kłamliwie opisując stadionowe zajścia), więc w „młodych i gniewnych”.
Kibice podjęli wyzwanie i tak m.in., na stadionie Lecha, przy ok. 40 tysięcznej widowni, kibice Legii Wa-wa rozpostarli olbrzymią „replikę” strony tytułowej Gazety Wyborczej ze zdjęciem naczelnego(AM) i napisem:” SZECHTER PRZEPROŚ ZA OJCA I BRATA!!!”
Role się odwracają, kibice wzięli się za wychowywanie Michnika…
Z rozważań Pana Profesora wybrałam zdanie, które w moim przekonaniu najmocniej determinuje pilną potrzebę ratowania teraźniejszości i przyszłości Polski, poprzez dążenie „do budowy nowych instytucji edukacyjnych”. A ponieważ obecne instytucje edukacji i kultury są w niepożądanych rękach popierających aktualną „postpolitykę” czy wręcz szkodliwe działania, to zgadzam się z Panem Profesorem, że:”Aby mogły działać niezależne instytucje, powinniśmy, wzorując się na przykładach z okresu rozbiorów, dobrowolnie się opodatkować, by je sfinansować. Powinniśmy stworzyć Narodową Fundację Nauki i Kultury, wspierającą patriotyczną kulturę niezależną”. Już od dawna widzę też potrzebę niezależnej tv, która mogłaby docierać do polskich prowincji, dziś niemal całkowicie odciętych od opozycyjnych relacji i polskiej kultury.
Pisze Pan o zaangażowaniu nas samych, o chęci wpływania obywateli na losy, przecież naszego, w ł a s n e g o gniazda, dla siebie, naszych dzieci i wnuków. „Żeby nam się chciało chcieć” -oto jest wezwanie!
Panie Profesorze, 10 kwietnia było nas wielu( wiarygodne źródła podają od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy), tylu się chciało! W tym i Panu, i mnie, bez względu na trudy, koszty, odległości, przybyć do Warszawy, zamanifestować swoja więź z żałobnikami posmoleńskiej tragedii i wyrazić dezaprobatę dla tej zakłamanej rzeczywistości i obecnego rządu. Kiedy jeszcze wielu innym Rodakom się zechce, to zwyciężymy i dopilnujemy by było tak, jak Pan Profesor prognozuje:
„Tylko dzięki wzmocnieniu wewnętrznemu, które powinno zaowocować nową konstytucją, będziemy mogli prowadzić politykę zagraniczną zgodną z polską ?racją stanu”. Racja stanu zakłada, że istnieje nadrzędne dobro, któremu podporządkowane są interesy poszczególnych jednostek.”
Szanowny Panie Waldemarze, a to mnie Pan zadziwił!
Bowiem do niedawna sądziłam, że ponad stu letnia troska St. Wyspiańskiego, wyrażona ustami Czepca, nadal jest aktualna:
„„A, ja myśle, ze panowie
duza by juz mogli mieć,
ino oni nie chcom chcieć!”
Tymczasem, mam coraz więcej przykładów konkretnych ludzkich postaw. Mój podziw dla Pana „chcenia” urósł jeszcze bardziej!
Panie Waldemarze, przy okazji naszych działań w trosce o obecny i przyszły kształt Polski, kontemplowałam o źródle naszych poczynań, sile sprawczej naszego „chcenia”.
Zastanawiałam się nad uderzającą pustką, która dominuje w lewackich tyradach, gorączkowo broniących swoich- „okrągłostołowych” koncepcji consensusu z wrogami wolnej Polski. Pijackie ugody, dziś ratowane i wybraniane dla zachowania status quo, językiem zbliżonym do leninowskich tyrad, są prezentacją nicości. Kto dziś pamięta B.Geremka, współtworzącego wraz z A.Michnikiem, tę „ideologię ugody”. Jeżeli jest z rzadka przypominany, to w podobnych kontekstach, jak moja egzemplifikacja. Podobnie stanie się z Michnikiem.
Panie Waldemarze, my już zwyciężamy, bo nasze zaangażowanie jest afektywne, gorące, cierpliwe i bezinteresowne, bo nie dla poklasku gawiedzi, nie dla wszelkich osobistych korzyści, a dla dobra Ojczyzny i potomnych działamy. A zachowają nas w pamięci, jak tych, co wcześniej orężem bronili niepodległości, nasze dzieci, wnuki, prawnuki… Nas, licznie jednoczących się( m.in. na tym blogu) patriotycznych „oszołomów”.
@Mój komentarz do wypowiedzi blogerki Kataryny:
http://www.wsieci.rp.pl/opinie/kataryna/Cala-nadzieja-w-klesce- Przypuszczam, że podobnie jak Pani, dedukują bezwzględni polityczni pragmatycy. Czy takie zimne wyrachowanie nie jest cynizmem? Bo gdzie, w Pani rozumowaniu jest miejsce na dobro państwa, naprawę, rozwój, gdzie troska o byt (bądź niebyt?) RP ? Czyli tu chodzi li tylko o posiadanie władzy? Nie o Polskę? Pani się g o d z i na kolejne 4 lata destrukcji, ekonomiczną zapaść w najistotniejszych dziedzinach życia obywateli? (Nie mówiąc o takim "drobiazgu" jak zakusy dot. wynarodowiania, czyli "europeizowanie Polaków". )Przy kolejnych 4 latach rządu nierobów i miernot, możemy się spodziewać szalejącej inflacji i ostatnich miejsca w światowych ranking postępu, a pierwszych, w rankingach zaniedbań. Mamy nadal się godzić na tę prywatę- przedkładanie własnych korzyści nad dobro publiczne? Mamy patrzeć jak premier zamyka oczy na polskie dziurawe drogi, nieistniejące autostrady, bo lata samolotem, z URM-u do domu i z powrotem, na nasz koszt? Mamy czytać o pazerności ministrów tego rządu przyznających sobie dodatkowe apanaże? Może o kolejnych podejściach do hazardowych przekrętów itp., itd. ? Może sobie Pani nie wierzyć w większościowe zwycięstwo PiS-u, to Pani prywatne prawo, ale czy nie czuje się Pani podle publicznie propagując, rzekomo uzasadnione logiką, "kibicowanie Tuskowi"? Czy uczciwiej nie byłoby promowanie, ze wszystkich mocy intelektu, tezy o k o n i e c z n o ś c i wysokiej wygranej Prawa i Sprawiedliwości, dla zatrzymania rozkładu Ojczyzny i postępującego ubożenia rodaków? Do art. Waldemara Łysiaka http://uwazamrze.pl/2011/05/punkt-honoru/
W innych czasach naszego zniewolenia, byli już tacy, którzy pisali “ku pokrzepienia serc” Polaków. Dzisiaj, to tylko jedna z przyczyn, dla których warto pisać przypominając historię. Oczywiście mowa tu o historii Polski i polskich antenatów, które niekiedy, z dziejowych konieczności, dotyczą też innych nacji. Mówię o historii, której słabo uczy dzisiejsza, coraz mocniej upośledzona, polska szkoła, przy okrojonych godzinach lekcji historii. Mówię o polskiej historii, w której roi się od bohaterskich i honorowych czynów, aspirujących do rozsławienia wśród narodów, zwłaszcza Europy, dla wiedzy i pamięci ( a czemu by i nie dla wdzięczności?). Nigdy za wiele przypominania Europie Jana III Sobieskiego i pogromu pod Wiedniem wojskowej potęgi- Imperium Osmańskiego. Nie ma powodów by pozwolić zapomnieć Włochom (m.in. ich dzisiejszym przewodnikom po Monte Cassino, by nie zapominali o bohaterstwie Polaków), kto zdobył twierdzę nie do zdobycia i tym samym, uratował Rzym (Włochom i światu). A to przecież nie jedyne, tak spektakularne zwycięstwa, które należy przypominać (nam i światu) wciąż na nowo. Nie wolno zapominać też pojedynczych bohaterów narodowych, np. rotmistrza Witolda Pileckiego, którego historyk brytyjski M.Foot zaliczył do 5 najodważniejszych z ruchu oporu II Wojny Światowej.
Trzeba pilnie podnosić podupadłego ducha, krzewić narodową dumę, nadwątloną dywersyjną robótką znanych mediów, propagującą nasze rzekome przywary, małości, wyszydzających ten cały “bogoojczyźniany” czy “patriotyczny obciach”. Trzeba przeciwdziałać wrogom narodu, którzy próbują uczynić z Polaków bliżej nie określoną zbiorowość Europejczyków.
-Bierzmy przykład z mistrzów światowej propagandy, za których uważam Żydów. Nikt nie potrafi tak pracowicie i systematycznie, jak oni, rozpowszechniać informacji o Holokauście, i żaden inny naród nie broni tak dalece swojej nacji, choćby tylko przed śladami dyskryminacji(nawet tam, gdzie trudno się jej doszukać).
Piszmy i mówmy o naszych przodkach pięknie, jak na to zasługują. Bądźmy dumni, że jesteśmy Polakami.
Przy okazji żydowskiej dygresji, pod rozwagę daję takie oto pytanie: czy bardzo liczni potomkowie polskich Żydów, porzuciliby swoje nazwiska przejmując polskie (najczęściej szlacheckie!), gdyby one pochodziły od marnego narodu bądź nikczemnej nacji?
Więc “wkurzajmy” samozwańcze elity i głośmy radość z bycia Polakami.
- Pan Waldemar Łysiak, osiągnął mistrzostwo najwyższej próby, w niełatwym zadaniu “pokrzepiania”, narracyjnej pasji przy opisie szlachetnych Polaków i imponująco trafnych egzemplifikacjach, jak ta:
“Był tylko jeden drobny kłopot: między Zachodem a Rosją znajdowała się armia polska, wojsko złożone z najlepszych żołnierzy świata…” Komentarz do art. Waldemara Łysiaka (23-05-2011) http://uwazamrze.pl/2011/05/sezon-na-kaczki/
Od pierwszego zdania (ba!), od pierwszego pół zdania- tyle treści!
Jak to jest Panie Waldemarze, że jeden to się musi nagadać, natłumaczyć, nieraz całymi latami powtarzać te same treści, a przy tym używa takich pięknych słów; tolerancja- powiada, wolność wypowiedzi, oczywiście w granicach rozsądku- powiada, a naród, jak to naród ma granicę wytrzymałości i jednym uchem wpuszcza, drugim …, eh, niewdzięczny!
A taki dajmy na to „pryszczaty”, jeden z drugim, powie pół zdania i naród nastawia uszy i gęby się (temu narodowi) uśmiechają, jak u jakiejś Mona Lisy Leonarda…
Jak to jest Panie Waldemarze…
Niesprawiedliwość i tyle! Po co się było poświęcać dla ludzkości, rozmyślać( często w warunkach niezdrowych dla organizmu, szczególnie na drugi dzień objawianych) pisać mądre metodyki(bywało w warunkach szkodliwych), dowodzić, że trzeba nowocześnie doganiać laickie kraje, zarzucać sekciarskie wierzenia, wyzwolić umysł z bogoojczyźnianych mrzonek, zaściankowego nacjonalizmu i innych przywar ( nawet tych, wyssanych z mlekiem matki) ? A ten naród teraz z pochodniami biega, krzyże stawia, sztandarami wymachuje, transparenty roszczeniowe wywiesza, demokrację ma za nic i władzę obraża! Niesprawiedliwość…
Panie Szanowny, Waldemarze. (Podobny temat tu:
„Graczyk to, Graczyk tamto”, już sama forma wypowiedzi pana profesora Wojciecha Sadurskiego, jest obcesowa, by nie powiedzieć prostacka. Pan profesor pozbawia nawet imienia pana Romana Graczyka. Ale to jest kwestia smaku…
Natomiast inna kwestia, w jakiej roli stawia się Wojciech Sadurski w swoich wywodach; arbiter, wyrocznia, autorytet moralny…?
Nadęte pisanie czy zwykła niezachwiana wiara we własny nieomylny osąd?
Czy pan Sadurski zapomniał, że jego opinia jest też tylko subiektywną, a sugestia podważająca decyzje redakcji „Rzeczpospolitej” o publikacji rozmowy z reżyserem Grzegorzem Braunem, uważam za arogancję i nieuprawnioną próbę ingerencji w sprawy edytorskie „Rz”.
W tym kontekście czuję się uprawniona do postawienia problemu czy udostępnienie Wojciechowi Sadurskiemu szpalty „właśnie tego prestiżowego forum” było „rzeczą roztropną”?
Ponadto, czy ja dobrze rozumiem intencje autora; że nie o wolność słowa tu chodzi, ale gdyby „Rz” jednak nie udostępniła miejsca dla wypowiedzi Grzegorza Brauna, to byłaby właściwa(poprawna) decyzja(cenzura)?
Poza tym już sam tytuł: „Zamachu na wolność słowa nie było”, kategorycznie uniemożliwia rozmowę na ten temat. Pan Sadurski apodyktycznie rozstrzygnął kwestię, bo nie ma to jak czuć się… autorytetem?
Już jakiś czas temu doszłam do podobnie, jak Pan, nieprawdopodobnych („absurdalnych”) wniosków, np. że Donald Tusk pobił wszystkich dotychczasowych szefów rządów w (wolnej) Polsce, zostając pierwszym premierem RP, który nie lubi polskości- a nawet z niej szydzi, o czym publicznie powiadomił już dawno temu. Dalsze wnioski wynikające ze słów Donalda Tuska:”Polskość to nienormalność” są równie porażające; (czy) jesteśmy nienormalni- my Polacy?
Na litość boską- Polacy! 17.06. Ewakropkapl
Komentarze, komentarze, komenta…,(jednak pisane, z pewnością, przez „rz”) i wszystko jasne!
Po przeczytaniu tych paru, tyle się człowiek dowiaduje o piszących… A np. to, że chciałoby się niektórym intelektualistę udawać, a tu głupie „ż” się wścibiło i na dodatek, przez proste braki w formie wypowiedzi, jakże nieopatrzne przyznanie się do ignorancji i niemocy umysłowej, że aż żal człowieka piszącego… Weźmy przykładowo taką hybrydę: „aureola weny” czyli inaczej(np): „sława natchnienia” „nimb inspiracji”, wow! Ależ to bełkotliwy mętlik! Chciałoby się zaśpiewać; paroles, paroles, paroles…
Jest jednak słowo, w tym komentarzu, które dobrze opisuje jego zawartość(i napisane bezbłędnie !): „żenada”.
Nie zabrakło też znanej nutki pobłażliwej ironii, typowej dla osób piszących w, coraz słabiej kupowanej, GW. Mamy tu charakterystyczny brak odniesień do treści artykułu, zamiast których, diagnozę:”obsesje antysalonowe”. Niby taka jednostka chorobowa, której (w oczywisty sposób zdrowym) równoważnikiem jest sam diagnosta; „wojciech”, jakby reprezentant michnikowszczyzny(czyli „salonowców”).
Zamiast polemiki, rozpoznawalną sztuczką, jest też lekceważenie problemu, np. poprzez pogardliwe, a nielogiczne pytanie:” Kogo to jeszcze dzisiaj obchodzi?”
Na które jednak odpowiem. Jak widać „tu i teraz” z zamieszczonych komentarzy, „to jeszcze dzisiaj obchodzi”, m. in. również „wojciecha”, który przecież czytał(a może regularnie czytuje) pana Łysiaka. Od siebie dodam, że jest jeszcze (mniej więcej- na podstawie średnich wyników sondażowych) około 10 milionów Polaków, których „to”(o czym pisze WŁ) o b c h o d z i, a dodatkowo muszę zmartwić „wojciecha” (itp), że nie doczekają czasów, kiedy „to” przestanie obchodzić Polaków.
Do Autora: Szanowny Panie Waldemarze, w istocie, jako chrześcijanin(więc człowiek dobrej woli) pisze Pan tę mowę obronną miłosiernie, jak dyktuje Panu poczucie sprawiedliwości. I można by się zadumać nad takim orędownictwem, a nawet wybaczaniem, tylko czy możemy (za Nauczycielem) powiedzieć:”przebacz im, bo nie wiedza co czynią”? Czy n i e wiedzą, co czynią…?!
Uwaga; ten komentarz istniał pod artykułem W.Łysiaka ~10 minut i zniknął!
Do Autora.
Kiedy kończyłam pierwszą kolumnę Pana tekstu zastanawiałam się, po jakie licho „łysa prawda” zajmuje się „swiatowym” życiem ( D. Strauss-Kahnem, „Wladymirem Groźnym”), kiedy na ojczystym gumnie tyle rodzimego obornika, że można by jeszcze wiele zagranicznych pól obdzielić.
I nagle, grzmotnęło! Mistrz artylerzysta, Waldemar Łysiak, huknął z najcięższego działa…
Zadrżało moje sumienie… w popłochu, win szukać zaczęło… Mea culpa? Czy tylko moja?
Bo przecież kiedy, ten co „wybebeszył” nie tylko własną teczkę i „kacyk”, co nad grobami pomordowanych kiwał się w pijanym widzie, i ten”półgoły”… ,i ci „co po krzakach kombinowali”, (ba!) na świętym miejscu ostatniego spoczynku, to wielu z nas zamykało oczy, zatykało uszy. Teraz mamy te własne polskie hańby, wzorce nikczemności obnoszące się nieprzyzwoicie, z naszego przyzwolenia. To nasz wielki wstyd!
Na Facebooku Sympatyków PiS znalazłam takie hasło-wyznanie: „Nie głosowałem na PO, mam czyste sumienie.”
Ilu ma czyste sumienie w ojczystej sprawie ?
Najwyższy czas, że o fakcie dyskryminacji ludzi i grup społecznych w obecnej Polsce, zaczyna się mówi na forum parlamentu UE!
Natomiast za obłudę uważam zdanie D.Tuska:”o swojej ojczyźnie źle staramy się nie mówić wtedy, kiedy jesteśmy za granicą”, bowiem o.Rydzyk nie mówił źle o swojej Ojczyźnie, a o obecnym zarządzaniu państwem, o stanie faktycznym RP przy dyktacie PO. Jednocześnie przypominam, jak to niedawno, jeszcze 4 lata wstecz, tenże D. Tusk, podobnie A. Michnik i im podobni, prześcigali się oczernianiu rządu J. Kaczyńskiego, np. w zagranicznej prasie.
+70
Poniżej mój komentarz do jednego z art. w "Rz", którego nie polecam...
Nie tylko na historii czy polityce wszyscy się znamy… Mamy wielu znawców rozmaitych dziedzin, w zależności od aktualnych potrzeb.
Na skutek art. R.Ziemkiewicza zajrzałam do „recenzji recenzji” Wojciecha Sadurskiego, prawnika i politologa, który na „potrzeby chwili” zamienił się w krytyka literackiego, oceniając powieść B. Wildsteina, której nie czytał. Rzadko się zdarza, iż ktoś naraża swój autorytet krytykując dzieło, z którym się n i e zapoznał (zwłaszcza uczony). Nie przypadkiem wspominam W. Sadurskiego, bowiem zachodzi tu istotna zbieżność profesorskich intencji, z podobnymi postaciami obecnej polskiej sceny publicznej zwanej „michnikowszczyzną” (lub np. samozwańczą elitą), wielkimi antagonistami PiS-u.
Dla mnie to obłudnicy, wyszydzający „bogoojczyźniane” lub „synczyźniane” ramy pojmowania, które, ich zdaniem, rzekomo nie pozwalają nam się oderwać od krępujących więzów zaściankowego postrzegania. Dlatego uzurpują sobie prawo pouczania i ostrzegania, a nawet straszenia przed tą „polską prowincjonalnością”, jak przed narodowym garbem. Tylko pytam; k o g o ostrzegają?
Naród przed …narodem?
Zdecydowanie, w przeważającej masie jesteśmy Polakami od pokoleń, ale też z wyboru. A to oznacza, że utożsamiamy się z milionami podobnych, porozumiewamy się z nimi w tym samym języku, mamy w s p ó l ną historię, dziedziczymy, pielęgnujemy i ubogacamy tę samą kulturę i tę samą tradycję. Zresztą rzecz się ma podobnie z innymi (obcymi) narodami, które dlatego zwą się innymi, bo mają odmienną od naszej tę właśnie: historię, kulturę, tradycje. Nie zmieniła tego komuna(przecież skompromitowana) ani obecna Unia Europejska. Nadal, jak przed wiekami, różnimy się w ramach swoich narodowości i nie widać żadnych szans na zmianę tego stanu rzeczy. Więc pytam, z jakich powodów jesteśmy wyśmiewani we własnej Ojczyźnie i przed czym to bądź przed kim, przestrzegają nas wspomniani cynicy? Przed nami samymi, Polaków przed Polakami? Z jakich to niezrozumiałych powodów mamy się wstydzić naszych przodków, historii, wiary, obyczajów i komu one przeszkadzają? A wyrzekłszy się naszych stygmatów narodowych kimże mamy się stać?
W naszym pięknym języku jest takie określenie, które się tu samo narzuca to próby w y n a r o d o w i a n i a.
Ad: kibic
To jest demonstracja cynizmu, w żadnym razie n i e do przyjęcia, w każdym razie nie przeze mnie.
Żal mi Pana, bo patriotyzm (czy jak kibic woli) „bogoojczyźniane frazesy” dla mnie i jeszcze paru milionów Polaków, na szczęście nie są pustosłowiem.
Wymowne jest akcentowanie „kibica” na taką, a nie inną egzemplifikację- „bogoojczyźnianą”, co jednoznacznie przypomina gazeto-wyborcze przestrogi dla obywateli RP, przed nacjonalizmem czy rzekomym faszyzmem, w efekcie straszenie narodu jego najlepszymi cechami! Ba! Kibic przyłącza się i wręcz nawołuje do zakazu głoszenia miłości do Ojczyzny: „nie pozwalać partiom grać na naszych sentymentach ustalonych w zeszłym wieku”. Dlaczego nie?! Dobre granie sprzyja dobrym sprawom i co to za bzdury z tym „ustaleniem” niby „w zeszłym wieku”?
Patriotyzm jest i był od wieków, to jest nasza polska wielopokoleniowa tradycja. Więc proszę nie agitować, za Michnikiem, Tuskiem itp. byśmy mieli się wyrzekać naszej polskości i to dla rzekomo nowoczesnej próżni, nazywanej „europejskością” czy wprost „nowoczesnością”.
Nie przeszkadzają „kibicowi”czcze obietnice i nieustanny pijar rządzącej partii, które już wyrządziły spore szkody nie tylko w zarządzaniu państwem, ale też niepowetowane straty w etyce narodu?
I po co „czytać oferty”, jak z góry wiadomo, że złej woli i kłamliwe?
Przede wszystkim, dziękuję, że przypomina Pan „Misia” Kamińskiego, którego postać, niesłusznie, przyćmiewała ostatnio apostatka J.Kluzik-Rostkowska. Bowiem o tego rodzaju ludziach n i e należy zapominać i szczególnie w czasie przedwyborczym, przypominać „zasługi”wszelkiej maści wiarołomców i karierowiczów bez skrupułów.
Natomiast co do problemu „mówienia źle o Ojczyźnie”, to warto przypominać perfidię Donalda Tuska, który mimo swoich kłopotów z „niechcianą polskością”, nagle przestrzega przed mówieniem źle o Polsce, a w swojej przewrotności, utożsamia krytykę tego r z ą d u z RP.
Autor cytuje m.in. Adama Michnika, któremu nie mogę zapomnieć jednego zdania z wyzywajacej wypowiedzi o „Gazecie Wyborczej”(przy okzaji odbioru kolejnej nagrody), z którym w y j ą t k o w o całkowicie się zgadzam- cytuję;” Bez „Gazety Wyborczej” Polska byłaby inna.” Tak, A. Michniku, tak, tak Panowie i Panie, b e z „GW” Polska mogła być inna!
Ja- kobieta, matka, chrześcijanka, w każdym wymiarze swego człowieczeństwa protestuję przeciw tego rodzaju libertyńskiej, więc szkodliwej indoktrynacji społeczeństwa, popełnianej ( w do tej pory przyzwoitej gazecie), pod fasadą pseudonaukowych analiz.
Protestuję przeciw propagowaniu p r a w a do zabijania kogokolwiek, a zwłaszcza przeciw dzieciobójstwu, które oszukańczo nazywa się „prawem do aborcji”, a możliwe zaostrzenie przepisów aborcyjnych, autor nazywa „ograniczeniem praw kobiet”.
To skandaliczny artykuł, w którym socjolog, z widocznymi uprzedzeniami, ludzi o odmiennych poglądach, nazywa „oszołomstwem”.
Z mieszanymi uczuciami, jednak, jak zwykle, doceniając swobodę i kunszt narracji p. P.Semki, z przyjemnością przeczytałam o ostatnim z Habsburgów.
A przecież najistotniejsza jest pointa; nie ma rzeczy i ludzi wiecznych na tym świecie, wbrew pysze różnorakich „ważnych osobistości”, tu wszystko jest doczesne. To tylko kwestia czasu… , więc może warto być porządnym człowiekiem…
+31
Ewakropkapl Publicyści w „URz”, to mistrzowie i pasjonaci zawodu dziennikarskiego, z żarliwością tworzący każdego tygodnia nieporównywalnie ekskluzywne czasopismo, najwyższej jakości zarówno w treści, jak i formie.
Do takiej oceny przyczyniają się publikacje pana Rafała Ziemkiewicza, który, za artykuł:”Michnik zdradzony przez michnikowszczyznę”, otrzymuje ode mnie wieniec laurowy. Oto najlepsza egzegeza niegdysiejszego bohatera, któremu pozostało już tylko zagadywanie, coraz mniej licznych odbiorców( może też własnego sumienia) i rozpaczliwe poszukiwania usprawiedliwień, w kuriozalnych wywodach (w coraz zuchwalszych, obraźliwych i nawet grubiańskich słowach), które przecież nie są w stanie ukryć jego wielkiej porażki- życiowej przegranej, pustki, więc egzystencjalnego bezsensu. A przecież pozostaje jeszcze kwestia odpowiedzialności, za taki wybór z zimną kalkulacją; cyniczne igranie wartościami narodu, piętnowanie prawych, obronę reżimowych funkcjonariuszy… i… niesława.
- Jednak, wielką niesprawiedliwością byłoby pominięcie w uznaniu któregokolwiek autora piszącego dla nowego tygodnika, bowiem wszyscy prezentują duży kunszt w relacjonowaniu oraz interpretacji spraw, stąd „URz” staje się coraz szerzej opiniotwórczy ( o czym świadczą, m.in., wyniki sprzedaży). A co najistotniejsze, klasa tygodnika pozostaje na niezmiennie wysokim poziomie.
…zdrowy rozum, może i tak, ale czy sprawny…oto jest pytanie?
Natomiast w kwestii „bycia Polakiem” można by pokusić się o inicjację tematu; co znaczy być Polakiem?
Podobny problem wyniknął przy okazji komentowania artykułu pana Ziemkiewicza, w sprawie procesu „michnikowszczyzny” z poetą JM Rymkiewiczem, gdzie po raz kolejny postawiono kwestię „prawdziwego Polak”.
Otóż, dla wielu obywateli( pewnie podobnie, jak dla mnie), bycie Polakiem(Polką) jest tylko możliwe w tej jedynej wersji: prawdziwości, bez udawania. I nie mam tu na myśli wyłącznie pokoleniowych więzów krwi, wyznania, barwy skóry itp., a przede wszystkim definiowanie siebie, jako aprobującego i lubiącego polską historię, język, obyczaje…, więc człowieka, który chce uczestniczyć w tej kulturze razem ze wspólnotą, uznając ją za wartość nadrzędną, stąd, w razie potrzeby, bronić jej przed wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi.
Kiedy więc ktoś mi mówi, że „wstydzi się, iż jest Polakiem”, a n i e, że wstydzi się jakiegoś łobuza- Polaka lub za nikczemną polską bandę, to sądzę, że nie wie, co to znaczy być Polakiem. Panie „zdrowy rozum” mam podejrzenie, że jest pan t y l k o mieszkańcem Polski z polskim obywatelstwem, być może też z dziada pradziada, ale to tym gorzej dla pana.
Współczuję panu, bo kiedy poeta, JM Rymkiewicz mówił:”Polskość to jest szczęście Polaków. Polacy mają w swoich domach to, co jest najpiękniejsze na świecie, i dlatego są szczęśliwi”, to nie mówił o panu…
Szanowny Panie Piotrze, dziękuję za tę Pana reakcję na wyrok(I instancji), przeciwko wolności słowa. Pana argumentacja jest uczciwa i czytelna, niestety, tylko dla ludzi dobrej woli. Jednocześnie podziwiam Pana „umiarkowany” język, w tak emocjonalnej, istotnej dla życia narodu kwestii.
-Bowiem nadeszły czasy, gdzie trzeba używać terminologii biblijne, nazywając rzeczy expressis verbis, bez stosowanych dziś wieloznaczności czy tzw. poprawności. Albowiem są sprawy oczywiste, które w świecie ludzi prawych, nie powinny budzić wątpliwości, gdzie czarne jest czarnym, a białe- białym. Stąd tylko w kategoriach” dobra i zła” należy definiować istotne dla człowieka (dla narodu!) problemy. Sam profesor, poeta, JM Rymkiewicz (w jednym z „URze”) drogą dedukcji( m.in. na podstawie faktów historycznych) twierdzi, że mamy dwie Polski, a więc i dwa narody: jeden kolaborantów, drugi patriotów. To jest, coraz bardziej wyraźny obraz społeczeństwa w realiach III RP.
Tylko, że bez przyczyny nie ma skutku, więc warto zatrzymać się nad rozważaniami o podziale dzisiejszych mieszkańców RP. Wielu z nas zgadza się, że obecny podział, jest bezpośrednią lub pośrednią konsekwencją reżimowego PRL-u. Mówiąc wprost, wielu peerelowskich kolaborantów, aby dziś uniknąć ujawnienia (osądzenia), więc odsunięcia od wpływu i profitów, za wszelką cenę pragnie zachować status quo obecnego „tu i teraz”, które jest dla nich gwarancją bezkarności i bezpieczeństwa materialnego.
W tym momencie naszych rozważań pora na najistotniejsze pytania:
- jak to było możliwe, by obalając niechciany, despotyczny ustrój PRL-u, przejąć i zaakceptować bez rozliczeń, ludzi i sprawy tego reżimu?
- kto był sprawcą tak szkodliwego czynu prowadzącego w konsekwencji do podziału narodu?
Pytam; Kto był spiritus movens tego zamachu na naród?
Zniechęcona (niewyjaśnionym) nie zapisywaniem się ostatnich moich komentarzy(u.P.Semki), milczałam dość długo…
Jednak przy kwestii ostatecznej- śmierci człowieka, postanowiłam zabrać głos i to z pozycji osoby wierzącej(katoliczki). Bowiem, w religii większości Polaków, wierzymy, że z chwilą śmierci jesteśmy osądzeni(miłosiernie, ale sprawiedliwie), w wyniku czego otrzymujemy nagrodę lub karę(niektórzy potępienie na wieki). Piszę to na wypadek, gdyby znaleźli się wśród nas tacy, którzy nigdy o tym nie słyszeli i nie mam tu na myśli zmarłego Andrzeja Leppera (który już w i e , bo stanął przed Najwyższym Sędzią), ale wszelkich przewrotników, perfidnych mataczy i manipulatorów ludzkimi umysłami, którzy nawet śmierć wykorzystują do swoich nikczemnych, politycznych celów. Teraz uczynił to J.Żakowski, a wcześniej, przy tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego, zawiniło wielu.
Wierzymy, że będzie im to przypomniane i będą rozliczeni…
+399
Patrząc na powyższą - aprobatę, raduję się, że aż tylu Rodaków, czytelników "Rzeczpospolitej", myśli podobnie!
Panie Piotrze, nie czytuję GW, ale z Pana relacji wynika, że nie było frontalnego ataku po Pana świetnym artykule „Pląsajmy na Czerskiej”, podejrzewam, że nie znaleziono tam, równego Panu, interlokutora, mistrza klawiatury.
Ale jest nadzieja na zmiany… Dopiero co, wielu (raczej też młodych ludzi) wygwizdało obecnego premiera oraz (cytuje za Rzeczpospolitą) : ” W ciągu meczu wielokrotnie skandowano hasło „Donald matole, rząd r… kibole”. (Oczywiście, jeżeli się dobrze domyślam, co kryje literka „r”) Nie wiem ilu jest w Polsce takich „kiboli” i jak silną mają determinację, ale może, bo motylki mają raczej krótki żywot…
Natomiast co do szukania przyczyn chuligańskich rozrób w Anglii, to jestem przekonana, że laicyzacja narodów, życie poza wartościami, brak dyscypliny moralnej na co dzień(czy jak kto woli; bogobojności), przy rozpasaniu wychowawczym( na luzie tzw. „bezstresowe”)prędzej czy później prowadzą do takich efektów jak te na Wyspach. Człowiek potrzebuje najwyższego autorytetu, bo jak widać te przyziemne nie zdają egzaminu. A, że nawet w narodach wierzących i wśród praktykujących znajdują się winowajcy, to taka nasza ludzka ułomność, tylko w tym rzecz, by tych bogobojnych było dużo więcej…
Widzę, widzę panie A.L…..
Cóż, powiem Panu, to co już kiedyś pisałam (na blogu RAZ-a), dla mnie nie ma innego patriotyzmu, jak prawdziwy. Udawane uczucie do Ojczyzny, udawana o nią troska, to przecież nie jest prawdziwe.
Konkluzja: jak być patriotą to tylko prawdziwym.
wujojano, kiedy się chce kogoś pouczać, zwłaszcza w kwestii jego pisemnej wypowiedzi, należy zadać sobie trud starannego jej przeczytania, bo w przeciwnym razie można się skompromitować.
Jak napisałam w powyższym komentarzu, zaniechałam s z y b k o i dodam, że dawno temu, czytania Gazety Wyborczej (samodzielnie, bez przymusu!), z przyczyn, które podałam i są dla mnie oczywiste. A takie autorytety jak wymienieni, tylko mnie w tym wyborze utwierdziły. Zbigniew Herbert, cytuję:”Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny.” Stefan Kisielewski, cytuję:”Przecież ten dzisiejszy Michnik to totalitarysta.Demokratą jest ten, kto jest po mojej stronie. Kto ze mną się nie zgadza, jest faszystą i nie można mu podać ręki. A tylko Michnik wie, na czym polega demokracja i tolerancja. On jest tutaj sędzia, alfa i omega.”
Co do słowa renegat (lubię też wymienne: apostata), to odnoszę do ogółu samozwańczej elit III RP, rozumiem, że pan się z tym nie zgadza(?)
(PS. na pana miejscu zastanowiłabym się nad logiką użycia partykuły: „bynajmniej” w pana wypowiedzi. Bynajmniej znaczy: wcale, zupełnie, w żadnym razie- nie ukształtował poglądu w i e l u Polaków).
Panie wujo…, w zasadzie nie prowadzę polemiki z interlokutorami, którzy obrażają czy lekceważą rozmówcę. Bowiem, jak inaczej można zrozumieć pana już pierwsze (zaczepne) zdanie, w którym deprecjonuje pan moje zdolności intelektualne:”A nie przyszło Pani do głowy, że myśleć można nie tylko autorytetami, lecz również używając własnego rozumu?”
W tym wielce arbitralnym stwierdzeniu oraz odrzucaniu uznanych autorytetów ludzi niezłomnych, jest pan podobny napuszonym i zadufanym we własny nieomylny intelekt megalomanom (patrz wypowiedzi W.Sadurski czy I.Krzemiński).
Czynię więc wyjątek tą wypowiedzią, tym bardziej, że nie odniósł się pan do mojej repliki, gdzie obnażyłam pana trudności w zrozumieniu mojego, przecież przystępnie napisanego, komentarza(o czym, na tę chwilę, zaświadcza 68 osób).
Ponadto zastanawia mnie logika pańskiego rozumowania… Albowiem, jeżeli uważamy, że ktoś jest nie dość rozumny, ba(!) nie potrafi myśleć (samodzielnie), jak to pan ujął; „używając własnego rozumu”, to przecież nie próbujemy z nim polemizować. Chyba, że to miało być jedynie dla mnie p o u c z e n i e, lekcja od „wyższego intelektu”-wujojano i potraktowanie mnie z góry, jak nierozgarniętą uczennicę, która może nawet nie rozumieć znaczenia słów(np.renegat). Rozumiem, nie ma jak to zadęcie…
Ponieważ pan mnie obcesowo poucza, zrewanżuje się radą, niech pan zbytnio nie ufa swojemu intelektowi, bo wiele pana wypowiedzi świadczy o tym tylko, ze ma pan nadmiar czasu…
Co do Z.Herberta („przeszacowany”-ubawił mnie wujo…) i S.Kisielewskiego, nie z panem będę o nich prowadziła dysputy. Natomiast w kwestii pana dobrego zdania o A.Michniku powiem króciutko; dawno temu (głównie w 1960 i 70 latach) zapowiadał się na pięknego , bo wartościowego człowieka, ale już pod koniec lat osiemdziesiątych okazało się, że to „piękne” było jedynie w ramach tamtego ustroju… , jak to powiedział Herbert, cytuję: „ideologią tych panów jest to żeby w Polsce zapanował socjalizm z ludzką twarzą(…) Jest potwór to powinien mieć twarz potwora”. W tym duchu, GW- przez długi czas, z Michnikiem i agentem SB- L.Maleszką na czele, przez wiele lat robiła Polakom „wodę z mózgu” i niektórzy do dziś się w tym nie połapali…
Po mojej zapowiedzi opuszczenia blogów "Rzeczpospolitej" (tutaj:24/08/2011 o 21:46) napisali do mnie:zwykły Polak pisze:
Szanowny zwykły…, niezwykły Polaku.( Koleżanka zawiadomiła mnie, o Pana powyższym komentarzu). I jeszcze ten raz tu zajrzałam, a z uwagi na Pana niespodziewaną i wielce wzruszającą dla mnie wypowiedź, odpisuję.
Otóż, jak przed paroma minutami odpowiedziałam (w innym miejscu innemu panu), „Rz” czytam już sporo lat i wtedy, gdy było to powszechnym „obciachem”, a wszyscy dookoła czytali tylko(lub przede wszystkim) Gazetę Wyborczą, ale przecież wszystko ma swój koniec… Pozostawiam te moje ulubione „trzy kropki”(…), które są czymś niedopowiedzianym i zarazem zapowiedzią ciągu dalszego… Bo u mnie, póki żyję, zawsze jest jakiś ważny ciąg dalszy, dlatego tak trudno postawić kropkę, na którą dzisiaj się zdecydowałam. (Teraz będę pisała tylko dla siebie i najbliższych).
Nie potrafię pisać „poprawnie”, (co nie znaczy, że używałam wulgaryzmów!) i nie chcę być ciągle cenzurowana, przy tym co w Ojczyźnie wyprawiają; nie mój rząd, nie mój prezydent, nie moje media, zwłaszcza w ostatnim czasie(patrz komisja Czumy!) muszę opuścić blogi „Rz”.
Nie będzie wielkiej straty, bo przecież pisze tu wielu prawdziwie zatroskanych rodaków, takich jak Pan. Podziwiałam Pana komentarze i proszę nadal pisać, za mnie, za siebie i za tych, którzy już nie mogą tego czynić . Pozdrawiam Pana serdecznie i bardzo gorąco dziękuję za miłe słowa.
… i jak sobie radzili- bez terminowania- niegdysiejsi
Znani - Mistrzowie - Wieszcze… ?
Dzisiaj- n i e m o d n i -
jak ich rymy i interpunkcja niepożądana…
-Dobrze być amatorem- nie obawiać się krytyków,
czasem sobie po rymować nie unikać pytajników,
bo wiadomo -a m a t o r- jak czego nie wie może się głośno
przyznać,
ujawnić amatorskie uczucia oraz poglądy- powszechnie wyznać...
I może czynić korekty, reformować swe dzieła dla własnej
radości, zawodowiec nie może, bo tomik wydany, a bywało,że(ups!)
z poważnymi „błędami młodości”.
(23.06.2008r.)
Piszę z wewnętrznej potrzeby i to "od zawsze", tj. od kiedy nauczyłam się pisać, co nadal pozostaje moim ulubionym zajęciem. Między innymi dlatego, cechą charakterystyczną moich licznych utworów są wielokropki, bowiem nieustająco jest to zawsze jakiś ciąg dalszy... Myśli, wcześniej ledwie rozpoczęte, są kontynuowane w kolejnych tematach lub opowiadane z innej perspektywy. Jednak dotąd, poza ścisłym gronem, nie udostępniałam mojej twórczości traktując ją jako hobby. Obecnie (ulegając namowie bliskich) postanowiłam opublikować pewne utwory, które są dziełami amatorskimi, w dwojakim znaczeniu tego pojęcia. Bowiem tworzy je nieprofesjonalista, jednak rozmiłowany w mowie ojczystej, najpiękniejszym języku, bezcennym dziedzictwie naszych przodków.
Dziękuję wszystkim znajomym za miłe i przychylne opinie o moim pisaniu. Chociaż dla sprawiedliwości muszę dodać, że znalazła się też osoba, która dyplomatycznie dała do zrozumienia, że pisałaby lepiej (mimo, iż przez całe życie nie stworzyła najmniejszego opowiadanka czy wierszyka). Cóż, chciałoby się odpowiedzieć, parafrazując słowa popularnej piosenki: "pisać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej..." Ponadto pocieszam się myślą, że nawet nasi poeci Nobliści, nie zachwycają wszystkich czytelników czy to formą, czy treścią (bądź zachwycają tylko niektórymi utworami).
Nie zniechęcona, mam zamiar pisać nadal, może kiedyś znajdzie się "koneser" mojej twórczości, bo przecież każdy lubi czuć się potrzebny, doceniony, pochwalony itp. Zwłaszcza ten, który z tego zajęcia nie czerpie żadnych innych profitów.
Zapraszam do przeglądu "Menu" z rozmaitością form literackich, być może któraś zasłuży na Państwa uwagę, a nawet skłoni do refleksji. Zachęcam do podzielenia się nimi z autorką i polecam gościnne komentarze, na końcu każdej podstrony.
ŻYCZĘ MIŁYCH DOZNAŃ
- Autorka- Ewakropkapl
CZAS środkowoeuropejski
POLECANE SZCZEGÓLNIE
Parabole - dla młodszego pokolenia
Lirycznie - dla młodych duchem
OSTATNIO DODANE
NAGLE WIOSNĄ...-06.04.09
MĘŻCZYZNA KTÓREGO KOCHAM...27.05.09
P o w o d e m jesteś...02.06.09
Uśmiecham się do Ciebie Panie...04.06.09
BYŁA 05.06.09
Na Kresach 21.06.09
Refleksje na koniec lata 29.09.2009
Piątego października 05.10.2009
Mini opowiadanko o wrażliwości widzenia13.10.2009
Nie warto być łajdakiem16.10.2009
WYPRÓBUJ MNIE...05.11.2009
Myśli doświadczonego człowieka 13.11.2009
Diagnoza 26.11.2009 Marzenie na dobranoc 26.01.2010
CONSTANS 27.07.2010